75. rocznica wybuchu powstania warszawskiego

75 lat temu 1. Sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchło największe polskie powstanie XX wieku. Zbrojne wystąpienie przeciwko władzom niemieckim zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji Burza, miało także na celu oswobodzenie miasta przez Polaków przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Maksymalnym zasięgiem objęła część lewobrzeżnych dzielnic miasta, niewielki obszar prawobrzeżnej Warszawy, a także Puszczę Kampinoską, Legionowo i okolice Marek.

Zryw ten trwał 63 dni i zakończył się kapitulacją miasta 2 października 1944 r. Do walki stanęło około 50 tys. powstańców Armii Krajowej zorganizowanych w Zgrupowania obejmujące bataliony i inne formacje zbrojne oraz inne organizacje podziemne. Niestety powstańcy byli bardzo słabo uzbrojeni. Zapasy amunicji były przewidziane na kilkudniową walkę. W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych mieszkańców stolicy.

Dziś często pojawiają się słowa krytyki wobec dowództwa powstania na temat sensu organizowania tego zrywu, ale doskonale atmosferę tamtych dni tłumaczą słowa Pułkownika Kazimierza Iranek-­Osmeckiego, szef Oddziału II (informacyjno-­wywiadowczego) Komendy Głównej AK, „Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie, aby czuć to, co czuła ludność i żołnierze. Trzeba było żyć dzień po dniu, godzina po godzinie przez pięć lat w cieniu więzienia na Pawiaku, trzeba było w ciągu tych miesięcy widzieć, jak znikają przyjaciele jeden po drugim, odczuć za każdym razem skurcz serca w piersi, trzeba było codziennie słyszeć odgłosy salw tak, że się już przestawało je słyszeć, przyzwyczaić się do nich, jak do dzwonów kościelnych, trzeba było milcząco asystować na rogu ulicy w smutny zimowy wieczór lub świetlisty poranek wiosenny, przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznajomych, wziętych przypadkowo z tłumu, spędzonych pod mur, z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić”.