W okresie PRL podróżowanie i spędzanie wakacji wyglądało nieco odmiennie niż obecnie. Dziś jedynym ograniczeniem nie są granice, wizy tylko tak naprawdę zasobność naszych portfeli i kont.
Większość Polaków już od końca lat 40-tych spędzała letnią kanikułę w ramach Funduszu Wczasów Pracowniczych, niektórzy letni czas spędzali „pod gruszą”, na polach namiotowych. Szczęśliwcy pakowali rodzinę do „Malucha” jechali wypoczywać do jednego z krajów bloku wschodniego.
Wszystkich wczasowiczów łączył jedna rzecz. Każdy wiedział, że musi spakować mały drobiazg bez którego kubek ciepłej herbaty byłby tylko marzeniem. Była to tak zwana grzałka do wody nurkowa.
Większość z funkcjonujących grzałek była rodzimej produkcji. Wywarzane były przez Zjednoczenie Przemysłu Zmechanizowanego Sprzętu Domowego „Predom”. Pojawiały się też grzałki produkcji radzieckiej bądź enerdowskiej.
Dwie grzałki możecie zobaczyć na naszej ekspozycji. Niestety nie zachowały się pudełka i plastikowe etui.