1 sierpnia 1944 r. warszawscy powstańcy chwycili za broń, żeby przeciwstawić się okupacji niemieckiej i sami wyzwolić stolicę. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej Europie. W założeniu miała trwać kilka dni, w rzeczywistości trwała 63. Niewielka ilości uzbrojenia (co czwarty żołnierz miał broń) spowodowała, że powstańcy musieli zdobywać broń na przeciwniku. Ludność Warszawy aktywnie wspierała walczących, dostarczała żywność, pomagała przy budowie barykad, czy przy opiece nad rannymi. Reichsführer SS Heinrich Himmler po wybuchu powstania wydał rozkaz: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. Niemieckie dowództwo z żelazną konsekwencją wcielało te wytyczne w życie. W powstaniu zginęło od 16 tys. do 18 tys. żołnierzy AK i od 150 tys. do 180 tys. cywilów. Co najmniej 1/3 tych ofiar stanowili zabici w egzekucji przeprowadzanych przez Niemców. Po upadku powstania pozostali mieszkańcy, ok. 500 tys., zostali wypędzeni, a miasto zrównane z ziemią.
„Jeśli nie walczyć o Polskę, to po co żyć?” to słowa, które skierował do swojego wujka jeden z uczestników powstania warszawskiego Karol Łoniewski, żołnierz Armii Krajowej. 1 sierpnia 1944 r. te słowa przyświecały młodzieży idącej do powstania. Latem 1944 roku jako łącznik przepłynął wpław Wisłę i zaniósł meldunek z oblężonego Śródmieścia na Pragę. Za ten czyn został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po wojnie działał w podziemiu antykomunistycznym. Aresztowany przez UB, siedział w więzieniu kieleckim. Został skazany na karę śmierci 31 lipca 1948 r. Wyrok wykonano 24 września 1948 r.