Zbrodnia w Swaryszowie

Sierpień to dla Polaków miesiąc szczególny. Przypada w nim wiele rocznic ważnych dla zachowania przez Polaków tożsamości: 1 sierpnia – wybuch powstania warszawskiego, 15 – rocznica „cudu nad Wisłą”, 31 – podpisanie porozumień sierpniowych, ale też wiele pomniejszych wydarzeń czasami już zapomnianych, albo utrzymujących się w pamięci nielicznych.

O takim tragicznym wydarzeniu chciałam dzisiaj napisać. Zdarzenie miało miejsce we wsi Swaryszów koło Sędziszowa. 17 sierpnia 1944 r. Niemcy zamordowali w pobliżu wsi 35 jej mieszkańców. Nie była to przypadkowa pacyfikacja jak, na przykład odwet za akcję partyzancką, ale był to zaplanowany mord, a ofiarami w większości byli żołnierze AK.

We wsi działał niemiecki agent, Henryk Janiak, który podawał się za partyzanta. Pojawił się w Swaryszowie wraz z Heleną Blaut. Poznali się w szpitalu w Krakowie. On był ranny, przebywał pod nadzorem policji. Prosił Helenę, żeby zorganizowała mu ucieczkę. Blaut zwróciła się o pomoc do braci Noculaków z oddziału AK  „Spaleni” zamieszkujących w Swaryszowie. Noculakowie chcieli pomóc dziewczynie i zaangażowali się w sprawę, ale dowódca drużyny w Swaryszowie uznał akcję wywiezienia pacjenta ze szpitala w Krakowie za nierealną. Mimo to Helena Blaut zaczęła działać na własną rękę. Wraz z koleżanką wywiozła Henryka Janiaka ze szpitala i przywiozła go do Swaryszowa. Ranny partyzant, za jakiego podawał się Janiak, wzbudził zaufanie Noculaków tym bardziej, że oferował pomoc przy zorganizowaniu broni dla oddziału. Wysyłał nawet swoją znajomą na rzekomy kontakt, aby sprawdziła czy wszystko do odebrania broni jest przygotowane. Janiak często wychodził z domu i penetrował okolicę. Od Noculaków otrzymał fałszywą kenkartę. Po kilku dniach pobytu wyjechał do Częstochowy obiecując przywóz broni.

Rankiem 17 sierpnia pięciuset gestapowców, żandarmów oraz własowców z Jędrzejowa i Częstochowy otoczyło Swaryszów. Rozpoczęli systematyczne przeczesywanie terenu. Przeprowadzono dokładną rewizję w domu, gdzie przebywali Noculakowie. Partyzantów znaleziono ukrytych w słomie w stodole. Razem z innymi mieszkańcami wsi ustawiono ich w szeregu. Obok mężczyzn przejechał samochód, w którym ukryty człowiek wskazywał poszczególne osoby. Tych, których wybrał skierowano pod las i rozstrzelano. Zginęło 35 mężczyzn, z tego 29 to byli partyzanci z placówki AK „Miedza”  – Mstyczów. Pozostali mężczyźni zostali skierowani do Pińczowa do kopania okopów. 5 innych wywieziono do Jędrzejowa, a później rozstrzelano w Mnichowie.

Wieść o tym tragicznym wydarzeniu bardzo szybko rozeszła się po okolicy. Komendant obwodu Jędrzejów zarządził dochodzenie. Szybko trafiono na ślad Henryka Janiaka. Dzięki Eugeniuszowi Adamczykowi, szefowi kontrwywiadu Obwodu Jędrzejów ustalono, że 16 sierpnia w siedzibie Gestapo w Jędrzejowie miała miejsce narada, na której był obecny również Janiak. Zachowała się również klisza zdjęcia, które zrobił do kenkarty. Okazało się, że gestapowiec z Jędrzejowa i partyzant ze Swaryszowa, który mieszkał u Noculaków to ta sama osoba. Podjęto działania aby odszukać ukrywającego się gestapowca.  Odnaleziono go w Częstochowie. Rozpoczęły się przygotowania do likwidacji agenta. Warunki jednak nie pozwalały na na przeprowadzenie akcji. Przypadkowo również został aresztowany Czesław Zwoliński, który zajmował się inwigilacją Janiaka. W międzyczasie skończyła się wojna, a nowa władza nie interesowała się dochodzeniem prawdy i szukaniem przestępcy. Sami partyzanci musieli liczyć się z aresztowaniem.

Mieszkańcy wsi nie mogli pogodzić się z myślą, że sprawca mordu pozostał na wolności. Za przyczyną rodziny Grabków ze Swaryszowa sprawa ponownie ruszyła. W 1949 r.  śledztwo zostało wznowione. Eugeniusz Adamczyk przedstawił w sądzie wyniki śledztwa przeprowadzonego przez AK. Prokurator odnalazł Janiaka. Mieszkał w Polsce, pracował w milicji. W trakcie śledztwa przed sądem w Kielcach oskarżony oświadczył: “gdy po obławie wróciłem tego samego dnia z gestapowcami do Częstochowy, w formie nagrody otrzymałem od gestapo ubranie cywilne, koszulę i dwie pary pantofli. Potem oddali kenkartę wyrobioną przez AK i kazali jechać do domu.”

Wyrokiem sądu został skazany na karę śmierci.

Co roku, w pierwszą niedzielę po 15 sierpnia, w Swaryszowie na cmentarzu odbywają się uroczystości upamiętniające zmarłych partyzantów. Licznie przybywający ludzie pamiętają o tej zbrodni sprzed 76 lat.

Ewa Działowska

 

Źródło: Józef Szczepanik: “Ocalić od zapomnienia”