Obława Augustowska – zbrodnia od której minęło już ponad 75 lat. Przez lata zapomniana, o której nawet szeptem ludzie bali się rozmawiać. Rodziny nie mogły pytać o zaginionych członków swojej rodziny. Mało kto wiedział, że w lipcu 1945 r. miała miejsce największa zbrodnia na Polakach po 1945 r. w wyniku której życie straciło co najmniej 592 osoby.
Informacja o ofiarach, które zniknęły bez śladu z trudem przebijała się do powszechnej świadomości. Dopiero od końca lat 80-tych zaczęto o niej mówić, a to za sprawą przypadkowego odkrycia masowych grobów w okolicach wsi Giby. Okoliczni mieszkańcy asystowali przy ekshumacjach licząc, że znajdą ciała swoich bliskich. Okazało się jednak, że są to niemieckie pochówki z czasów II wojny światowej. Mimo, że nie udało się znaleźć grobów zabitych Polaków, wydarzenie to spowodowało, że informacja o zbrodni na mieszkańcach tych okolic, po raz pierwszy po II wojnie światowej trafiła do szerszej świadomości.
W 1987 r. powołano Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. Mimo kłopotów ze strony ówczesnych władz komitet nie zaprzestał działalności. Jego członkowie zbierali wspomnienia. Początkowo ludzie bali się opowiadać o tym co spotkało ich bliskich, ale z czasem przełamywali obawy i zaczynali się otwierać. Z ich opowieści wyłania straszliwy obraz.
Pierwsze aresztowania rozpoczęły się już pod koniec czerwca 1945 r. w gminach Giby, Sejny i Sztabin. Od 27 czerwca przeprowadzono obławy na mieszkańców tamtych okolic. W akcji brały udział wojska sowieckie, pracownicy PUBP i MO. Zatrzymano 139 osób, z których 28 aresztowano pod zarzutem przynależności do AK.
Właściwa akcja rozpoczęła się 12 lipca 1945 r. Miała podobny przebieg jak ta w czerwcu tyle, że była zakreślona na szeroką skalę. Swoim zasięgiem objęła obszar 5 tys. km. kw., tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic. Ze strony sowieckiej w operacji uczestniczyły jednostki 50. Armii III Frontu Białoruskiego, Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz funkcjonariusze kontrwywiadu wojskowego “Smiersz”. Ze strony polskiej wzięły udział: dwie kompanie 1 pułku piechoty 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, którym dowodził por Maksymilian Sznepf, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i miejscowi konfidenci, który sporządzali listy osób związanych z konspiracją, ustalali miejsca ich zamieszkania, działali również jako przewodnicy i tłumacze.
W wyniku obławy, miedzy 12 a 19 lipca, zatrzymano ok 7 tys. osób. Z tej grupy przekazano organom NKWD na sowieckiej Litwie do likwidacji 252 osoby, a 262 „do sprawdzenia”. Z reszty po brutalnych przesłuchaniach pozostawiono do likwidacji 592 osoby, a pozostałych zwolniono. O formalną zgodę na egzekucje Polaków zwrócił się 21 lipca do Ławrientija Berii generał Wiktor Abakumow. Dzięki temu dokumentowi wiemy, że co najmniej tyle osób skazano na śmierć.
Druga faza aresztowań miała miejsce między 20 a 28 lipca. Ile osób z tej grupy zabito niestety nie wiemy do dzisiaj. Nie wiemy również gdzie znajduje się miejsce straceń wszystkich zaginionych osób. Historycy przypuszczają, że może to być miejsce w pobliżu granicy, po stronie białoruskiej.
W wyniku Obławy Augustowskiej zginęły głównie osoby cywilne, wśród nich co najmniej 27 kobiet i co najmniej 15 osób poniżej 18 roku życia. Rodzinom przez wiele lat nie mieściło się w głowie, że wszystkie aresztowane i wywiezione osoby mogły zostać zamordowane.
Zbrodnia ta, na szczęście, nigdy nie ulegnie przedawnieniu. W postępowaniu przygotowawczym przyjęto, że Obława Augustowska jest zbrodnią komunistyczną i równocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości, a takie przestępstwa nie ulegają przedawnieniu. Być może kiedyś uzyskamy dostęp do dokumentów białoruskich i rosyjskich, które wyjaśnią motywy zbrodni, wskażą sprawców i pozwolą na określenie dokładnej liczby ofiar. Ale przede wszystkim odpowiedzą na pytanie, gdzie zostały zakopane ciała ofiar.
Ewa Działowska