Syberyjska Gwiazdka

Święta Bożego Narodzenia to czas, który staramy się przeżyć w gronie rodzinnym, w miłej atmosferze. Na wigilijnym, pięknie nakrytym stole, pojawiają się różne, tradycyjne dania. W rogu pokoju pięknie przyozdobiona choinka. Każda pani domu stara się nie tylko wykazać kunsztem kulinarnymi, ale również stworzyć niepowtarzalną atmosferę tych świąt.

Nie zawsze dane było Polakom przeżywać takie, pełne radości święta. Wielu naszych rodaków, w czasie II wojny światowej, znalazło się w obozach (łagrach) lub zostało wywiezionych całymi rodzinami na Syberię, do Kazachstanu, Archangielska oraz innych części ZSRR. Zostali wywiezieni tylko za to, że byli Polakami. Wielu żołnierzy trafiło do niewoli, nie wiedząc jaki los ich czeka.

Józef Czapski, żołnierz września 1939r., internowany w Starobielsku, który jako jeden z nielicznych przeżył ten obóz opisuje w swojej książce „Na nieludzkiej ziemi” ostatnią dla większości wigilię. Towarzyszył im podniosły nastrój, obawa o pozostawione w kraju rodziny i nadzieja, że wszyscy wrócą bezpiecznie do domu: „Wąski stół, w wąskim przejściu wśród wysokich prycz, małe drzewko na prawdziwym obrusie i przed każdym z uczestników bułka, trzy małe cukierki i serdeczny skupiony nastrój. Każdy myśli o swoich. Przełamujemy się opłatkiem, jeden z nas ma nawet opłatek z Polski. Potem cały barak rozbrzmiewa i huczy kolędami, bojcy ani politrucy nawet nie decydują się ingerować i giną na ten jeden wieczór z horyzontu. Przy naszym stole nie znany prawie nikomu, jestem zaraz przyjęty jak brat.”

W czasie deportacji w głąb ZSRR trafiło wiele rodzin. Święta na zesłaniu miały gorzki smak. Nie tylko dlatego, że nie było co jeść, ale również dlatego, że przyszło je spędzać tysiące kilometrów od Polski, od rodziny, w niegościnnym kraju. Wiele rodzin było rozdzielonych, ojciec często przebywał w łagrze, a matka z dziećmi, często też dziadkami była zesłana w inne miejsce, np., na kazachstański step. Aby zapewnić choć skromne święta, sprzedawano ślubną obrączkę, żeby za to dostać trochę chleba, mąkę czy parę kartofli. Te pierwsze święta opisuję jedna z wywiezionych: „Matka przygotowała stół wigilijny – położyła na sąsieku walizkę i nakryła ją białym prześcieradłem jak obrusem. Nie było opłatka, więc połamaliśmy się czarnym, przydziałowym chlebem. Czarny chleb był też jedynym daniem wigilijnym. Musiał zastąpić 12 tradycyjnych dań. Nie było choinki. (…) Panowała cisza. Nie śpiewaliśmy kolęd. Przygnębiający wyciskający łzy nastrój przerwało przyjście doktor Cernerowej. Znów podzieliliśmy się chlebem jak opłatkiem, porozmawialiśmy o smutnym losie. Potem pani doktor zaproponowała mi, abyśmy we dwie odwiedziły dr Wasilewską (…) W wyziębionej, mrocznej izbie „świętowała” samotnie Wigilię pani doktor. Przyjęła nas słowami: mam chleb”. Gdy jadłyśmy po kawału „bielszego” chleba, z drugiej izby wysunęła się jej córeczka, przebrana w strój krakowski – od dawna nie widziany, czysto polski, piękny akcent w szarej smutnej codzienności.”

Zdzisław Zimny w swoim pamiętniku zanotował: „ Nadeszła syberyjska Gwiazdka pełna wspomnień z kraju. Siedzieliśmy nad jakąś zupą łamiąc się lepioszką (plackiem pieczonym na gorącej blasze), która zastępowała nam opłatek; przy małej brzózce (bo drzewek iglastych nie było), udekorowanej różnymi papierkami i łańcuchem zrobionym ze skrawków gazety, słuchając opowiadań mamy o Polsce, kolędnikach, ojcu, bo ciągle spodziewaliśmy się, że go spotkamy. Marzyliśmy o przyszłości, o powrocie do ojczyzny (…) śpiewaliśmy kolędy.”

Wielu naszych rodaków zostało na nieludzkiej ziemi na zawsze. Życie wielu uratowała tworzona dzięki paktowi Sikorski – Majski w ZSRR Armia Polska na Wschodzie pod dowództwem gen. Andersa. Uratowali się ci, którzy do niej wstąpili i przez Iran, Palestynę Monte Cassino mogli wrócić do Polski. Za ten powrót i cudowne ocalenie tak dziękował Marian Jonkajtys w wierszu „Kolęda Sybiraków w Kraju”:

Hej Sybiracy

Zbierzmy się dzisiaj

U stajenki progu

By za cudowne

Nas ocalenie

Podziękować Bogu…

Dzięki składajmy

Powspominajmy

Chociaż ciężko było

Ale się przeżyło

Za to, że żyjemy

Pięknie dziękujemy Nasz Malutki

Jezusku…

Ewa Działowska