W lutym 1944 roku do oddziału AK „Wybranieckich” trafił żołnierz niemieckiej Luftwaffe. Miał pseudonim „Nurkowiec”.
Był skryty, choć dla kolegów serdeczny, nie nawiązywał bliższych przyjaźni. Chodził w angielskim battle dresie, ze stenem. Nie chciał nosić niczego co niemieckie. Charakteryzował się odwagą, brał udział w każdej akcji oddziału. Latem 1944 roku był w obstawie partyzanckiego szpitalika w Marzyszu.
21 sierpnia zginął w bitwie pod Antoniowem przeszyty serią niemieckiego erkaemu.
Długie lata nikt nie wiedział kim był „Nurkowiec”.
Marian Sołtysiak „Barabasz” wspominał: „Nurkowca” nikt nie znał z nazwiska. Wiadomo było tylko, że pochodzi z Opolszczyzny, że służył w niemieckim lotnictwie i latał na sztukasach. Zestrzelony pod Częstochową nie powrócił do macierzystej jednostki, szukał kontaktu z oddziałem partyzanckim i od wiosny 1944 roku służył w „Wybranieckich”…
Edward Skrobot „Wierny” w plutonie, którego „Nurkowiec” walczył pisał z kolei, że był on pilotem Luftwaffe, walczył na Bałkanach i kampanii na wschodzie, a w czasie pierwszego urlopu zdezerterował, zetknął się z rodziną w Warszawie i wstąpił do Armii Krajowej. Zdekonspirowany wyjechał z jakąś handlarką do Łącznej i trafił do oddziału Bolesława Boczarskiego „Juranda” i z tym oddziałem trafił na koncentrację w Lasy Cisowskie i do „Wybranieckich”.
Wojciech Borzobohaty, zastępca komendanta okręgu radomsko-kieleckiego AK podał, że „Nurkowiec” nazywał się Kurt Podlaska. Podobno tylko raz powiedział swoje nazwisko koledze z oddziału Maciejowi Wojtasowi. Innym zawsze mówił, że chce pozostać bezimienny.
Tajemnicę „Nurkowca” starał się wyjaśnić w latach dziewięćdziesiątych Andrzej Dąbrowski, członek Rodziny Wybranieckich, syn oddziału „Stefana”. Po artykułach w „Nowej Trybunie Opolskiej” w 1996 roku do redakcji głosił się Rudolf Marsollek, Ślązak, który opowiedział, że miał w szkole w Ładzach (dawniej Salzbrunn) nauczyciela o nazwisku Podleska , a ten miał syna pilota o imieniu Kurt. Podleska tępił polskość, ale nigdy nie podniósł ręki w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Raz gdy Rudolf szedł z kolegą, spotkał na ulicy w Murowie niemieckiego lotnika w mundurze. Kolega szepnął, że to Kurt Podleska. Rudolf Marsollek pamiętał też, że w 1944 roku rodzina Podleski popadła w niełaskę, nachodziło ją gestapo, a ludzie plotkowali, że Kurt zdezerterował z lotnictwa.
Dopiero jednak w 1998 r. po audycji TVP „Dopóki żyje ostatni świadek”, zgłosili się członkowie rodziny, którzy podali bliższe dane o ”Nurkowcu” od ”Wybranieckich” .
Kurt Podlaska urodził się w 1920 roku w Raciborzu. Jego ojciec był urzędnikiem PKP. Kurt wychowywał się w Katowicach, należał do harcerstwa polskiego, ukończył szkolenie szybowcowe. Był przydzielony do grupy harcerskiej mającej bronić wieży spadochronowej w Katowicach. W 1940 r. został wcielony do wojska niemieckiego. Jako strzelec – nawigator sztukasów wraz z jednostką Luftwaffe z Opola został skierowany na front wschodni. Był dwukrotnie strącony i wielokrotnie ranny. W grudniu 1943 r., podczas pobytu na urlopie w Katowicach zdezerterował z armii niemieckiej i po nawiązaniu kontaktu z AK został skierowany do konspiracji w Warszawie. Od lutego 1944 r. był żołnierzem oddziału AK „Wybranieccy”.
Został pochowany przez kolegów w lesie pod Antoniowem, gdzie zginął. Po ekshumacji w 1945 r. ma mogiłę na Cmentarzu Partyzanckim w Kielcach.
Marek Maciągowski