Jak Kielce żegnały Marszałka

Pogrzeb Józefa Piłsudskiego był największym wydarzeniem tego typu jaki kiedykolwiek odbyło się w II Rzeczpospolitej. Śmierć Marszałka stanowiła dla większości społeczeństwa zaskoczenie. Uroczystości pogrzebowe zaplanowano na sześć dni. Przez pierwsze dwa (13 i 14 maja) otwartą trumnę wystawiono w Belwederze. W środę 15 maja, wieczorem, przy dźwięku dzwonów kościołów warszawskich, trumnę przewieziono do katedry Świętego Jana. Ludzie stali całą noc w kolejce przed świątynią, aby móc oddać hołd zmarłemu. 17 maja w katedrze św. Jana została odprawiona msza żałobna. Nieco później kondukt z trumną przemaszerował na Pole Mokotowskie. Nieprzebrane tłumy ludzi żegnały Marszałka. Wielu płakało. Biły dzwony wszystkich kościołów. Na Polu Mokotowskim, jedynie przy cichym dźwięku werbli, odbyła się defilada wojskowa. Po przemarszu wojsk i krótkim przelocie samolotów zagrano hymn państwowy. Generałowie znieśli trumnę i umieścili ją na platformie kolejowej. Zabrzmiała pieśń My, Pierwsza Brygada. Niezwykły pociąg zmierzał do Krakowa powoli, przez całą noc. Po drodze, wszędzie, wzdłuż torów, na stacjach, gromadziły się tłumy.

„Głos Kielecki” relacjonował wjazd pociągu do miasta w następujący sposób: „Już od samego wieczora Kielce przybrały niecodzienny wygląd. Tłumy publiczności wyległy na miasto, zalegając chodniki i jezdnię ul. Sienkiewicza. Wszystko, co żyło, zdążało w stronę dworca. (…) W miarę upływania czasu robi się coraz ciaśniej na szczupłym placyku przed dworcem. Na peronie przepełnienie. Wzdłuż toru jedno wielkie morze głów. Płoną zapalone pochodnie straży ogniowej i łuczywa w rękach skautów. Pociąg żałobny, wiozący zwłoki Pierwszego Marszałka Polski, jest oczekiwany o godz. 0.19. Ale już po chwili przychodzi wiadomość, że pociąg będzie spóźniony. (…) Zebrane tłumy oczekują z minuty na minutę sygnałów zwiastujących zbliżania się pociągu. W dali, wzdłuż toru migocą chwiejnym blaskiem liczne światełka pochodni… Kilka minut później przesuwa się pociąg pancerny. Naprężenie wśród oczekujących rośnie. W powietrzu czuć zapach kadzideł od strony, gdzie długim szeregiem stanęło duchowieństwo. Wreszcie zaczyna się coś dziać. Godzina 1 w nocy – szeregi wojska poruszyły się: równanie. Oficerowie przebiegają wzdłuż linii. W dali widać już dwa nowe światła – zbliża się oczekiwany pociąg. Pada komenda. Żołnierze prezentują broń. Tłum obnaża głowy. Na peron wtacza się wolno parowóz, przybrany w barwy państwowe, z wielkim orłem legionowym rozpiętym na froncie. Dwa parowozy ciągną długi szereg wagonów. W jednym z nich dostrzegamy sylwetkę Pana Prezydenta Rzeczypospolitej obok Pani Marszałkowej Piłsudskiej. W środku pociągu jasno oświetlona reflektorami odkryta platforma. Ku tej platformie zwracają się wszystkie oczy. Na lawecie armatniej, okryta białym całunem spoczywa trumna, kryjąca Zwłoki Pierwszego Rycerza Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. (…) Pociąg staje… Wojewoda kielecki Dr. Dziadosz wysiada z wagonu i odbiera raport. Przed wagonem-katafalkiem zjawia się ks. infułat Czerkowicz. Krótka modlitwa wśród nieustającego odgłosu syren i bicia w dzwony. Bęben pułkowy 4 p. p. leg. jęczy głucho. Wojsko i tłumy wszystko zamarło w bezruchu, w bezradnej wobec majestatu śmierci rozpaczy. Godzina 1.15 – sygnał do odjazdu. Pociąg żałobny pozostawił za sobą osierocone na zawsze Kielce”.

Szacuje się że w tych wydarzeniach wzięło udział ok. 40 tys. osób (ówcześnie Kielce zamieszkiwało ok. 60 tys. osób). Była to najbardziej celebrowana żałoba w historii Kielc. W sobotę rano pociąg dotarł do Krakowa a ciało Marszałka złożono w krypcie Świętego Leonarda na Wawelu.