Absolwent kieleckiego gimnazjum premierem II RP

W 1936 roku na czele Rządu Rzeczypospolitej Polskiej stanął absolwent kieleckiego gimnazjum Felicjan Sławoj Składkowski – lekarz, polityk, wolnomularz, legionista, generał dywizji Wojska Polskiego. Był ostatnim polskim premierem do wybuchu II wojny światowej.

Felicjan Sławoj Składkowski, a właściwie Sławoj Felicjan urodził się 9 czerwca 1885 w Gąbinie koło Płocka w obecnym województwie mazowieckim. Był synem sędziego Wincentego Składkowskiego i Anny z domu Wójcickiej. Rodzina pochodziła z okolic Zambrowa. Jego ojciec brał udział w powstaniu styczniowym. Felicjan Sławoj miał piątkę rodzeństwa. Został ochrzczony w parafii rzymskokatolickiej Gąbin. Rodzice planowali nadać mu imię „Sławoj”, jednak gąbiński proboszcz nie wyraził na to zgody – w kościelnym wykazie nie figurowało takie imię. Wobec tego w akcie chrztu wpisano „Sławoj Felicjan”. Pod zaborem rosyjskim uczęszczał do gimnazjum realnego w Łowiczu, a następnie do Gimnazjum Męskiego w Kielcach.

Kieleckie gimnazjum było jedną z wielu szkół, gdzie w latach 1873-1905 występowało największe nasilenie rusyfikacji w dziejach szkolnictwa średniego w Królestwie Polskim. W okresie kiedy uczył się tu młody Składkowski dyrektorem gimnazjum był Ławrowskij. Kadra nauczycielska złożona była głównie z Rosjan i Polaków. Przyszły premier w młodości pisywał wiersze i zachwycał się malarstwem. Wśród jego nauczycieli wyróżniał się nauczyciel od rysunku o nazwisku Titow. Organizował on niedzielne kursy malarstwa, na które uczęszczał Sławoj. Śpiewał też w kościelnym chórze prowadzonym przez Warchalskiego, organistę katedry kieleckiej. Wbrew tym zamiłowaniom na pytanie nauczyciela języka niemieckiego Orłowskiego o to, kim chciałby zostać w przyszłości, odpowiedział: żołnierzem. W trakcie nauki angażował się w wystąpienia skierowane przeciwko rusyfikacji. W 1904 roku zdał maturę i podjął studia medyczne na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.

„W 1904 roku świeżo ukończyłem kieleckie gimnazjum i po wakacjach wyjechałem do Warszawy. Kolega Wacław Cukierski, również z gimnazjum kieleckiego, który poszedł na medycynę o rok wcześniej ode mnie i znał już warszawskie życie studenckie, wprowadził mnie do stowarzyszenia młodzieży postępowej „Spójnia” będącego na uniwersytecie warszawskim ekspozyturą PPS” – wspominał.

Składkowski niedługo przebywał w Warszawie. 13 listopada 1904 r.  uczestniczył w manifestacji niepodległościowej na placu Grzybowskim. Jesienią 1904 r. został za to aresztowany i osadzony przez władze rosyjskie na Pawiaku. Po miesięcznym śledztwie został zwolniony i odesłany do Kielc pod nadzór policyjny.

„Aresztowany jako dziewiętnastoletni chłopak w listopadzie 1904 r. za manifestację na Grzybowie, zwolniony przez wolnomyślnego sędziego śledczego „aż do rozprawy sądowej, z powodu braku poszlak”, wypędzony z uniwersytetu i wysiedlony porządkiem administracyjnym z Warszawy do gościnnych Kielc pod dozór policyjny, zarabiałem zupełnie dobrze korepetycjami, meldując się co tydzień rewirowemu w komisariacie” – wspominał Składkowski.

Następstwem tych wydarzeń było relegowanie go z uczelni. Aby móc kontynuować studia i uniknąć rozprawy sądowej, wyjechał do Krakowa w zaborze austriackim. Dotarł tu w marcu 1906 r. i studiował dalej medycynę. W 1911 r. ukończył studia uzyskując dyplom lekarski. Pracował jako lekarz w klinice chorób wewnętrznych. Od stycznia 1912 r. zatrudniony był w klinice chirurgicznej prof. Kadera, którego był asystentem. Później praktykował jako lekarz chirurg i ginekolog w Sosnowcu. Od stycznia 1914 r. kierował lecznicą Kadera.

Od czasów gimnazjum Składkowski sympatyzował z PPS. Od 1905 r. był jej członkiem i działał w kieleckim PPS. 24 grudnia 1905 roku, podczas akademii z okazji 50. rocznicy śmierci Adama Mickiewicza, w Hotelu Polskim w Kielcach wygłosił płomienną mowę o poecie jako wieszczu narodowym i trybunie ludowym. Były to początki jego publicznych wystąpień. Referent otrzymał oklaski z widowni, a jego koledzy z PPS po zakończeniu przemówienia odśpiewali pierwszą zwrotkę „Czerwonego sztandaru”. Referat był odważny, jak sam wspominał:

„Ja, tymczasem, już waliłem moją mowę na głowy wykwintnej publiczności. Usunąłem z niej szczegóły biograficzne, jako poruszone przez poprzedniego mówcę. Rąbnąłem tylko, ze Mickiewicz umarł na cholerę albo otruty, formując w Turcji legion polski do walki z odwiecznym wrogiem Polski, carem rosyjskim oraz dalej Tu – krzyknąłem – wieszcz naszego narodu, wieszcz ludów, wieszcz całej ludzkości, woła o rozwalenie krzywdy i niesprawiedliwości ustrojów społeczeństw i państw współczesnych, na całej naszej kuli ziemskiej.”

Po wybuchu I wojny światowej wstąpił do oddziałów strzeleckich i walczył jako lekarz wojskowy  w I Brygadzie Legionów Polskich. Był dość blisko związany z Józefem Piłsudskim, który cenił jego zdolności organizacyjne, lojalność i karność oraz poczucie humoru. Podczas kryzysu przysięgowego został internowany w obozie w Beniaminowie.

Składkowski w Legionach Polskich (Źr. Foto  https://www.jpilsudski.org/artykuly-ii-rzeczpospolita-dwudziestolecie-miedzywojnie/spoleczenstwo/item/1714-historia-z-przymruzeniem-oka-i-lekkim-zapaszkiem)

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku wstąpił do Wojska Polskiego i brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej. Następnie pełnił odpowiedzialne funkcje w wojskowym sanitariacie.

Uczestniczył w przewrocie majowym 1926 r. po stronie Piłsudskiego. Po „zamachu” mianowany został komisarzem rządu na miasto stołeczne Warszawa. Wykazał wielki talent organizacyjny, sprawnie zarządzając, poprawiając wygląd miasta i jakość życia jego mieszkańców.

Następnie z polecenia Marszałka objął tekę ministra spraw wewnętrznych. Jako lekarz rozumiał zagrożenie chorobami zakaźnymi i nieodpowiednimi warunkami sanitarnymi. Zlecał więc budowę ustępów, szaletów miejskich, śmietników, dezynfekcję rynsztoków itp.

Sławoj Składkowski do historii przeszedł zwłaszcza jako popularyzator budowy drewnianych ustępów, które później osobiście kontrolował. Od jego imienia nazywano je potocznie „sławojkami”. Sławojki miały pomóc w podniesieniu poziomu higieny, szczególnie na obszarach wiejskich. Dla właścicieli gospodarstw wiejskich największym wyzwaniem była nie budowa, a utrzymanie ustępu w czystości. Koniec końców ze sławojki często w ogóle nie korzystano, by w razie kontroli nie trzeba było tłumaczyć się z kiepskiego stanu sanitarnego wygódki. Sam Składkowski wspominał po latach zabawną sytuację, w której uczestniczył podczas inspekcji w jednej z polskich wsi w powiecie ciechanowskim. Gdy zapytał, dlaczego wygódka jest zamknięta, usłyszał: „Dzieckom w szkole przewrócili we łbie i nie chcą już chodzić za stodołę, ino s… we wychodku. A to musi być czysto dla komisyi. Takem zabił gwoździem i mam spokój”.

Jako minister usprawniał administrację państwową, dostosowując ją do potrzeb najszerszej grupy interesantów chłopów i robotników. Odbywał liczne podróże inspekcyjne po kraju. Nigdy nie towarzyszyła mu liczna świta. Spał i jadał gdzie wypadło, w przydrożnych hotelach i zajazdach. Był wyśmiewany przez opozycję za zajmowanie się sprawami rzekomo niegodnymi ministra.

W 1936 r. w wyniku kompromisu między prezydentem Ignacym Mościckim a Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych Edwardem Śmigłym-Rydzem został powołany na stanowisko premiera. Jednocześnie ponownie objął funkcję ministra spraw wewnętrznych.

Rząd Składkowskiego w 1936 roku, premier czwarty od lewej (Źr. Foto https://pl.wikipedia.org/wiki/Felicjan_S%C5%82awoj_Sk%C5%82adkowski#/media/Plik:Rzad_Skladkowskiego_1936.jpg)

17 września 1939 r. opuścił Polskę i wraz z resztą najwyższych władz państwowych został internowany w Rumunii. Z internowania uciekł na Bliski Wschód. Po uniemożliwieniu mu wstąpienia do armii osiadł w Palestynie. W 1947 r. wyjechał do Wlk. Brytanii. Zmarł na emigracji 31 sierpnia 1962 w Londynie, gdzie został pochowany na cmentarzu Brompton. W czerwcu 1990 r. jego szczątki sprowadzono do Polski i pochowano na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Kielce często pojawiały się we wspomnieniach Felicjana Sławoja Składkowskiego. Wypowiadał się o nich z sympatią, określał je zwrotami: w cichych spokojnych Kielcach, po przyjeździe do biskupiego grodu, ciche biskupie miasto. Pisał : „W oddali pod nami światła okien domów i latarń ulicznych Kielc utworzyły długi półkolisty różaniec pereł od katedry aż do stacji kolejowej”.

Składkowski lubił piesze wycieczki po okolicach Kielc. Szczególnie upodobał sobie górę Telegraf. Pisał o niej:

„Drzemiące w dolinie mizernej rzeczki Silnicy przytulne miasto Kielce przytłoczone jest w części południowej trzema wyniosłymi wzgórzami, najwyższe z których nazywa się Telegraf. (…) Szło się doń od Krakowskiej rogatki ulicą Sukowską, która wnet przechodziła w porżniętą koleinami wozów błotnistą drogą, przecinającą obszerny plac ćwiczeń 6. Pułku strzelców rosyjskich, zwany Wietrznią.”

Z zachwytem wspominał widok z Telegrafu jaki roztaczał się na Kielce;

„Widać je było całe od dymiącej wapiennymi piecami Kadzielni, rogatki Krakowskiej z ogrodem spacerowym i kościołem św. Trójcy z długim budynkiem gimnazjum. Dalej rozsiadła się katedra z potężną wieżą i pałacem gubernatora, skąd Moskale wyrzucili biskupów. Obok rozparła się pięcioma niebieskimi kopułami wielka, na wyrost zbudowana cerkiew.”

Dużo miejsca we wspomnieniach, już wówczas premiera, zajmuje Kielecczyzna. Tak pisał o tradycjach przemysłowych naszego regionu:

„Wkrótce dojedziemy do zakładów produkcji żelaza w Ostrowcu na rzece Kamiennej. Jest to najdawniej uprzemysłowiona rzeka w Polsce. Poniżej Ostrowca leży Ćmielów ze sławnymi kiedyś wyrobami porcelany z glinki sandomierskiej a powyżej mostu, który przejedziemy za chwilę, leżą wzdłuż rzeki Kamiennej: Starachowice, Wąchock, Bliżyn i Niekłań, również produkujące żelazo od dawnych czasów. Nieco wyżej od pracującego pełną parą Ostrowca, w miejscowości Kunowie do dziś dnia istnieją, niepotrzebne dzisiaj, wyłożone kamieniami kanały, które napędzały wodę na młyny prochowe, założone przez ministra Lubeckiego w początkach dziewiętnastego stulecia. Jesteśmy więc w dawnym obszarze przemysłowym Królestwa Kongresowego, który ma swą piękną tradycje, ale niestety znacznie podupadł za czasów rosyjskich”.

Sławoj Składkowski na temat Kielc i Kielecczyzny wypowiadał się często i z nutką nostalgii.

Artur Szlufik

Źródło:

Edyta Majcher-Ociesa, Kielce we wspomnieniach Sławoja Felicjana Składkowskiego [w:] Śladami słynnych Żeromszczaków, Kielce 2010.

Adam Massalski, Jerzy Szczepański, Słownik biograficzny zasłużonych nauczycieli i wychowanków. I Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, Kielce 2010.