rozbicie więzienia kieleckiego 4/5 sierpnia 1945 r.

W nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r. doszło do brawurowej akcji rozbicia kieleckiego więzienia. Partyzanci pod dowództwem Antoniego Hedy „Szarego” oraz Stefana Bembińskiego „Harnasia” uwolnili 354 osoby z więzienia UB przy ul. Zamkowej w Kielcach. Partyzanci zostali podzieleni na kilka pododdziałów. Miały za zadanie wyłączenie centrali pocztowej, a także uniemożliwienie wsparcia przez oddziały MO, UB i KBW.

Grupa szturmowa pod dowództwem Antoniego Hedy “Szarego” licząca ok. 30 osób podjechała pod katedrę. Stamtąd partyzanci przez bramę cmentarza przykościelnego, która została specjalnie otwarta już wcześniej, dostali się przed bramę główną kieleckiego więzienia.

„Szary zaczął krzyczeć do strażników na wieżyczkach więziennych – Poddać się! Jesteśmy żołnierzami Armii Krajowej, przyszliśmy uwolnić naszych kolegów! Nagle odezwał się głos z wartowni: Nie poddawać się! Odejdźcie od bramy, bo będziemy strzelać! (…) Odpalamy z „Piata” jeden, drugi strzał, ale brama nadal pozostaje zamknięta. Z wieżyczki padają pierwsze strzały, ale brama nadal pozostaje zamknięta. (…) jeden z kolegów rzuca „Gamonem” i nagle słychać krzyk strzelających, którzy spadają w dół wraz z kawałkami muru rozwalonej wieży. „Szary” widząc to nakazuje rzut Gamonem w bramę.” Dopiero kolejny strzał z Piata spowodował otwarcie bramy.

Dalej relacjonuje dowódca Antoni Heda „Szary”: „Ale po pierwszej – trzeba było zdobywać nową bramę. Odbyło się to w podobny sposób. Znaleźliśmy się na głównym podwórcu więziennym. Najłatwiej było rozbić cele na dole, w kobiecym – jak się okazało – pawilonie. Za chwilę na podwórcu zapanował niesłychany harmider i bieganina. Cały tłumek rozgorączkowanych, nieprzytomnych niewiast, w najróżniejszych, nierzadko nocnych strojach – skupił się dookoła mnie, radując się i płacząc na przemian. Niewiele pomagały nasze perswazje, prośby i wreszcie rozkazy, żeby natychmiast się rozpraszały, uciekały w miasto, gdzie która może. Powoli opanowaliśmy sytuację i zabraliśmy się do cel męskich, idąc od dołu w górę. Robota z wysadzaniem cel odbywała się powoli, trzeba było zachować dużą ostrożność, żeby nie ucierpieli uwalniani. Musieli się oni zabezpieczać od wybuchów przez osłonięcie głowy kocami czy siennikami.” Niektórzy więźniowie sami próbowali się oswobodzić. Niestety kraty były mocno osadzone. Tylko ładunki wybuchowe mogły je otworzyć. Cichociemny, Ludwik Wiechuła ps. Jeleń tak wspomina: “Do naszej kraty dopadają minerzy. Poznaje twarz jednego ze swych podkomendnych. Wołam, aby najpierw wysadzili drzwi w celach śmierci, a my tymczasem będziemy próbowali dalej ławą. Pracujemy ciężko. Nic jednak z tego. Rozleciała się w drzazgi i druga ława, a my ciągle zamknięci. Zjawia się mój saper. Podaje mi przez kratę ładunek wybuchowy z lontem prochowym oraz zapałki. “Panie poruczniku, nie wypada, żebym ja podpalał ładunek, skoro pan tam jest” – powiada. Szybko więc przywiązałem ładunek do zamka, założyłem spłonkę z lontem i przytknąłem zapałkę. Lont zaiskrzył się. Wraz z towarzyszami rzuciłem się do kąta, któryś z nich nakrył się siennikiem… Huk i kurz. Wyskoczyłem na korytarz, a mój saper zawisł mi na szyi.”

Nie wszyscy więźniowie opuścili cele: pozostawali w nich volksdeutsche, kapusie, niektórzy uznawali, że im się ucieczka po prostu nie opłaca. Nie wszystkich też udało się uwolnić. Na trzy cele zabrakło ładunków wybuchowych. Niektórzy więźniowie próbowali uwolnić się sami. Cichociemny, Kazimierz Śliwa “Strażak 2” wspominał, że wraz ze współwięźniami rozbili kawałek ściany łączący ich celę z kaplicą. Stamtąd uciekli na korytarz. Kiedy dotarli do do bramy ktoś puścił serię z pepeszy. Niestety musieli zawrócić.

Moment spotkania z oswobodzonymi opisała Józefa Brogowska “Barbara”: “… zobaczyliśmy uwolnionych, nadciągających z naszymi! A wśród nich moja siostra! Co za radość! Padłyśmy sobie w objęcia, uściskałam także “Kudłatą”, kpt. “Siwego” i “Jelenia”. Nie było jednak czasu na dłuższe rozmowy. Oni pociągnęli z główną kolumną a my na razie zostaliśmy w odwrocie, jako ich ubezpieczenie.”

Akcja uwolnienia więźniów zakończyła się sukcesem. Przy minimalnych stratach własnych (zginął chor. Tadeusz Łęcki ps. “Krogulec”) partyzanci wycofali się z miasta.

 

Danuta Suchorowska, Rozbić więzienie UB! Akcje zbrojne AK i WiN 1945-1946, Łomianki 2010

Antoni Heda, Wspomnienia “Szarego”, Warszawa 1991