Przez piekło obozów

Dwa lata temu opisywaliśmy tragiczne losy dwojga konspiratorów członków Batalionów Chłopskich, Barbary Majewskiej– Machałowej ps. „Basia” i Władysława Kwietnia ps. „Lutek”. Zostali aresztowani 4 listopada 1943 roku podczas „nalotu” Gestapo na punkt rozdzielczy prasy BCh w Kielcach przy ulicy Siennej i przewiezieni do kieleckiego więzienia. Obawiając się, że mogą nie wytrzymać brutalnego przesłuchania oboje zażyli cyjanek potasu.

W pracę kolportażu był zaangażowany również mąż Barbary Majewskiej – Machałowej – Stanisław Machała ps. „Skiba”, „Skwarny”. Pobrali się 2 sierpnia 1942 r. w Kielcach w kościele przy ul. Chęcińskiej. Niespełna dwa miesiące później, 25 września 1942 r. wioząc z Kielc instrukcje szkoleniowe dla żołnierzy BCh, Stanisław został aresztowany w pociągu przez gestapo i osadzony w radomskim więzieniu. Po 5 tygodniowym przesłuchaniu, podczas którego nikogo nie zdradził, został wysłany transportem do KL Auschwitz. Stamtąd trafił do obozu w Neuengamme i do Berlina. Był świadkiem nalotów alianckich na Hamburg i Berlin.

Swoje wspomnienia spisał w krótkiej relacji. Jest ona przejmująca ponieważ zwięźle, bez emocji przedstawia to co widział. Jeden z fragmentów swojej relacji zatytułował: „Branka do gazu”: „Był to piękny słoneczny dzień 30-go października 1942 r. a drugi dzień mego pobytu w oświęcimskim obozie. (…) Ja z 80-ma towarzyszami doli i niedoli stałem przed „Poilitische abteilung” /oddział polityczny/ czekając by nas zapisano, a przy tym nie obyło się bez porachowania zębów i obelg. Było to już po południu gdy nasz Sztubowy krzyknął – patrzta się pierony sam! Wskazując ręką – jadą muzułmany do gazu, a wam to samo bydzie. (…). I wprawdzie zwróciliśmy się w kierunku skąd dochodził warkot samochodów wiozących aż czubato ludzi. Jedni byli ubrani, drudzy na wpół nago a inni całkiem nago i na wpół przytomni, jechali krzycząc żegnali nas i świat który wyglądał w tym dniu cudownie. Minęło jedno i aż szóste auto wypchane po brzegi. Wielu z tych ludzi chcąc wyrwać się byli spychani kolbą karabinu do środka, nie jeden z nich przytomny jeszcze krzyczał co sił: „Niech żyje Polska, do widzenia bracia Polacy! I wiele innych aż znikli nam z oczu.”

Dzień w którym został wyselekcjonowany do transportu przyjął z ulgą. Nie wiedział co go czeka, ale każda zmiana była lepsza od pobytu w Auschwitz. 10 marca 1943 r. więźniowie zostali załadowani po 50 osób do wagonu. Po długiej podróży w głąb Rzeszy, uciążliwej bo wraz z nim jechało kapo obozowe, dotarli do obozu Neuengamme  koło Hamburga. Pobyt w tym obozie wspomina lepiej ponieważ pozwolono mu pisać listy do rodziny, znalazł też bratnie dusze, z którymi mógł dzielić ciężkie chwile obozowego życia. W jego pamięci mocno wyryło się bombardowanie Hamburga pod koniec lipca 1943 r. Alianckie samoloty przez kilka dni bombardowały miasto. Operacja  Gomora pochłonęła prawie 600 tysięcy ofiar. Stanisław Machała, który znajdował się w obozie oddalonym 25 km od miasta tak opisywał: „Burza bombardowania rozszalała się, przez parę godzin widać było żywy ogień jak to powtarzano w niebie i na ziemi, baraki nasze kołysały się i trzęsły jak osiki, a my nie wiedząc co czynić zdani na wszystko czekaliśmy końca. Czuć było wszędzie dymiące wokół miasto, a rano słońce wschodzące zaćmiło się i cały tydzień nie mogło przedrzeć się przez chmury dymu. Hamburg był bombardowany przez cztery dni i tyleż nocy.”

W kwietniu 1944 r. został z całym transportem przerzucony do Berlina, gdzie w pobliżu miasta budowali domy dla poszkodowanych przez bombardowania berlińczyków. Potem znalazł się w zbombardowanej Norymbergii gdzie zajmowali się przywracaniem ruch na zniszczonej stacji kolejowej. Jego brygada przesuwała się wzdłuż torów dokonując napraw na kolejnych stacjach. Po drodze ich transport był bombardowany, wielu ludzi zginęło. „2 maja 1945 r. znaleźliśmy się w odległości od Monachium o 70 km. A mniejszego miasteczka Wasserburg o 12 km. Głodni i zmęczeni, podsycani niedalekim frontem, zaczęliśmy się oburzać. Dowództwo SS naszej brygady, radząc nad tym co nam zrobić, czy rozstrzelać czy też wysłać na front wybrali to ostatnie. Podzieleni na dwie grupy, wymaszerowaliśmy w stronę autostrady do Monachium, pilnowaliśmy swoich „postów”, zamiast oni nas. Przyszedł czas, że oni uciekali do tyłu, a my również za nimi. Wróciliśmy w końcu do gospody postoju ostatniej nocy z jednym „postem” na 104 ludzi.” I tak udało się dotrwać do wyzwolenia przez aliantów. Do kraju powrócił we wrześniu 1945 r.

W 1947 roku ponownie się ożenił z Natalią Żurowską, łączniczką i sanitariuszką Armii Krajowej. W 1948 roku urodził się im syn Stanisław. Stanisław Machała zmarł w wieku 30 lat, 28 czerwca 1949 roku. Został pochowany na cmentarzu na Białogonie.

 

Ewa Działowska