Natchniony Ukrainą

Józef Łobodowski był pisarzem zakazanym przez PRL-owską cenzurę. Jego zdecydowanie antysowieckie i antykomunistyczne poglądy oraz praca publicysty w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Madrycie w latach 1949-1974 całkowicie wykluczały możliwość powrotu do kraju. Odcięcie od krajowej publiczności spowodowało, że na całe dekady polscy czytelnicy nie mieli możliwości zapoznania się z jego twórczością a w szczególności z obfitością prac poświęconych Ukrainie i budowaniu mostów pomiędzy Polakami a Ukraińcami.

Józef Łobodowski urodził się w 1909 r. w Purwiszkach na Suwalszczyźnie. Debiutował w 1929 r. i szybko zyskał rozgłos jako młody poeta. Był jednym z niewielu poetów czasów międzywojennych, którzy odnawiali związki współczesnej liryki polskiej z tradycją szkoły ukraińskiej polskiego romantyzmu (m. in. Juliusza Słowackiego, Antoniego Malczewskiego i Seweryna Goszczyńskiego). W 1937 r. został Laureatem Nagrody Młodych Polskiej Akademii Literatury. Od 1935 roku związał się z ruchem prometejskim, w 1938 roku wspierał wojewodę Henryka Józewskiego w realizacji jego koncepcji zgodnego współistnienia Polaków i Ukraińców.

W pamięci kolejnych pokoleń Łobodowski utrwalił się jako wieczny buntownik, skandalista i tułacz. Pomimo swojej awanturniczej reputacji odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych w Równem w latach 1933–1934. W 1939 roku wziął udział w kampanii wrześniowej i wraz z brygadą gen. Maczka wycofał się na Węgry. Po kilku ucieczkach z węgierskich obozów internowania przedostał się do Francji, gdzie został aresztowany i osadzony w więzieniu wojskowym w Paryżu. W 1941 roku wyjechał do Hiszpanii, gdzie spędził resztę życia.

Najważniejszymi utworami Łobodowskiego inspirowanymi Ukrainą wydanymi po wojnie były Złota hramota (1954) i  Pieśń o Ukrainie (1959). Jego kozackie i orientalne wiersze głosiły swoisty élan vital oparty na dzikości życia, porywczości serca i płomiennej miłości. W poetyckim świecie Łobodowskiego łączyły się mity Rusi Kijowskiej, kozaków, hajdamaków, mesjanizmu ukraińskiego z odniesieniami do grecko-rzymskiego antyku i wizjami sojuszu polsko-ukraińskiego:

Na tryznach*, przy stosach jodłowych nie zasypia Iliada
zbudzona wstaje z popiołów i przez groby stuleci
idzie mosiężną stopą,
wyrok bogów za włosy ją wywlókł;
już napływa stalą bagnetów ku nowym okopom,
zawodzi głosem Andromach w Putywlu,
ostro w spiszu wycina litery twardym weresetem,
garściami wydziera wełnę obłokom burym,
aż biegacz maratoński jeszcze raz upadnie przed metą
i zapłaczą panny trojańskie
nad zwłokami Symona Petlury.

(J. Łobodowski, Hellada scytyjska, *tryzna – obrzęd pogrzebowy dawnych Słowian)

W czasach bestialskich totalitaryzmów i agresywnych nacjonalizmów Łobodowski był uznawany przez Ukraińców za łącznika między literaturą polską i ukraińską. Tłumaczył na polski m.in. poezje Tarasa Szewczenki, Łesi Ukrainki i Jara Sławutycza. Pieśń o Ukrainie Łobodowskiego na język ukraiński przełożył poeta Swiatosław Hordyński. Łobodowski zwalczał pogardliwe myślenie o Ukraińcach zakorzenione wśród niektórych Polaków i Rosjan. Wskazywał na dyskryminacyjną politykę sowieckich rządów wobec kultury ukraińskiej, widoczną zwłaszcza w literaturze. Występował w obronie prześladowanych ukraińskich poetów – Iwana Dziuby i Wasyla Symonenko.

Dziuba w swoim głośnym eseju Internacjonalizm czy rusyfikacja?  (1965) ukazywał przykłady ukrainofobii, rosyjskiej ekspansji i wielkomocarstwowego szowinizmu wdrażanymi pod płaszczem sowieckiego internacjonalizmu. Poeta został wykluczony ze Związku Sowieckich Pisarzy Ukrainy i skazany na 7 lat więzienia i 5 lat zesłania. Złamany przez władzę, został zmuszony do publicznej samokrytyki i częściowego przyznania się do „winy”.

Symonenko z kolei przedstawiał w swoich wierszach obraz trudnego życia w Związku Sowieckim, szczególnie mieszkańców wsi, opisywał okrucieństwa sowieckiego despotyzmu oraz wyrażał miłość do swojej ojczyzny – Ukrainy. W 1963 r. Wasyl Symonenko został ciężko pobity przez pracowników miejscowej milicji na stacji kolejowej Smiła . Nigdy nie wyzdrowiał z niewydolności nerek i zmarł wkrótce potem w miejscowym szpitalu 13 grudnia 1963 roku.

Józef Łobodowski, krytykował też głośno wydaną w PRL Antologię poezji ukraińskiej (1977) pod red. F. Nieuważnego i J. Pleśniarowicza. Poeta wskazywał, że antologia zawierała dzieła przesiąknięte ideologią komunistyczną a pomijała znaczące dla poezji ukraińskiej nazwiska i utwory.

Światłem nadziei zarówno dla Łobodowskiego jak i dla emigracji ukraińskiej był wybór Karola Wojtyłę na papieża w 1978 r. Autor napisał wtedy Kantatę na Intronizację Jana Pawła II Kolędę dla papieża. Pamięci prześladowanych bezlitośnie przez carat i komunistów ukraińskich grekokatolików zadedykował jeden ze swoich ostatnich utworów – Tryptyk o zamordowanym kościele (1984):

Moją ziemię, jak i twoją szatan podeptał,
więc tym bardziej
twojej sprawie świadczę.
Władyko* pomordowanych,
władyko zgnojonych w łagrach,
władyko kościoła wpędzonego do katakumb,
jakaż cena za twoje kajdany,
jaką kartę dyplomata zagra
z szalbierzami spod diabelskich znaków?

(*władyka – tytuł biskupów w słowiańskich Kościołach prawosławnych)

Niestety nie było dane Józefowi Łobodowskiemu zobaczyć na własne oczy upadku komunizmu i ogłoszenie niepodległości przez Ukrainę w 1991 r. Pisarz zmarł 18 kwietnia 1988 r. w Madrycie. Jego prochy przewieziono do Lublina i pochowano w 22 października 1988 roku w grobie jego matki na cmentarzu przy ulicy Lipowej.

W 443. dniu rosyjskiej agresji na Ukrainę przypominamy postać i twórczość „wybitnego poety i prozaika, znakomitego tłumacza poezji i literatury ukraińskiej na język polski, obdarzonego niezwykłą wyobraźnią i ogromną wiedzą, publicysty politycznego, przez pół wieku czołowego i wytrwałego współuczestnik dialogu polsko-ukraińskiego i niestrudzonego szermierza i rzecznika idei zbliżenia i porozumienia polsko-ukraińskiego” – jak napisał we wspomnieniu Konstantyn Zełenko.  Wspierając wojska ukraińskie walczące nieugięcie przeciwko Moskwie w 2022-23 roku, podobnie jak Józef Łobodowski możemy ulec fascynacji ojczyzną Sahajdacznego i Szewczenki:

Tobie śpiewam, o, Ukraino, ciebie pochwalam
w pieśniach, co szumią urocznie, morskim podobne falom
nutą stęsknioną, dźwięcznym słowem, wezbranym rytmem.
Jak skrzydła, co trzepocą w nieustającą modlitwę,
oddechy twoich wiatrów smagłe i wonne;
gdy grzmoty huczą nad tobą, to grzmoty tysiąckonne;
jarzysz się w srebrze gwiazd, jak bizantyjski obraz,
gorączką spalasz wargi i miłość twoja niedobra
uwodzi synów człowieczych w niepokój burzy i w wichry.

(J. Łobodowski, Pochwała Ukrainy)

Bruno Marek Wojtasik

Źródła:

Józef Łobodowski. Rzecznik dialogu polsko-ukraińskiego, pod. red. L. Siryk i J. Swięcha, Lublin 2000.
Ludmiła Siryk, Naznaczony Ukrainą. O twórczości Józefa Łobodowskiego, Lublin 2002.
Józef Łobodowski, Rachunek sumienia. Wybór wierszy 1940-1980, Paryż 1987.
Józef Łobodowski, Poezje, Lublin 1990
Józef Łobodowski, hasło w: Wikipedia