Zofia zginęła niedaleko rodzinnego domu, gdy udzielała pomocy rannemu polskiemu oficerowi. Trafił ją prawdopodobnie odłamek pocisku, może odłamek bomby. Dziś nikt tego nie wie. Ciężko ranna została jej także o cztery lata młodsza siostra Barbara. Ranny oficer przeżył, nikt nie wie jak się nazywał, został zabrany do szpitala. Nie mógł sobie tylko darować, że zginęła udzielająca mu pomocy młoda sanitariuszka.
5 września 1939 roku Niemcy zaatakowali Kielce. Trwały też zmasowane naloty na miasto. Poważnie uszkodzony został dworzec kolejowy, kilka kamienic w centrum, przestały działać telefony, zniszczono sieć wodociągową, przestały działać telefony. Tylko w okolicach dworca zginęło około 80 osób, głównie uciekinierów. Przez miasto ciągnęły resztki rozbitej 7 Dywizji Piechoty. Kielczanie i żołnierze Wojska Polskiego stawili Niemcom opór na Kadzielni.
Bomby spadały w różnych punktach miasta. Jedną z pierwszych ofiar wojny była kielecka harcerka Zofia Dziewięcka, absolwentka Państwowego Gimnazjum bł. Kingi w Kielcach. Mieszkała w rodzinnym domu przy ulicy Klonowej. Jej ojciec Antoni Dziewięcki był nauczycielem, a potem kierownikiem Szkoły Podstawowej nr 10 przy ul. Warszawskiej.
W pierwszych dniach września Antoni Dziewięcki i jego dwaj synowie Janek i Mieczysław uciekając przed Niemcami ewakuowali się z Kielc. Pogrzeb córki musiała zorganizować matka Zofii – Celina Dziewięcka. Musiała też zająć się ciężko ranną drugą córką – Barbarą, a po pięciu dniach zorganizować jeszcze pogrzeb zmarłego na zawał swojego ojca.
Mąż i synowie Celiny Dziewięckiej wrócili już po pogrzebie Zofii, która została pochowana na kieleckim cmentarzu Nowym. Jej grobem opiekuje się rodzina i harcerze.
(m)
Dziękujemy p. Irenie Nyczaj, córce Barbary Dziewięckiej za udostępnienie zdjęć i przekazanie informacji o losach rodziny.