Mądzik Wacław

Wacław Mądzik ps. „Sęp”, „Górka”, „Winicjusz” (1913-1990)

Urodził się 16 lipca 1913 roku w Bartoszowinach w powiecie kieleckim. Był synem Jana i Marianny z Salów. Uczył się w szkole w Bartoszowinach, Bodzentynie i w Nowej Słupi. Do wybuchu wojny pomagał ojcu przy gospodarstwie. W tym czasie odbył służbę wojskową, którą zakończył w stopniu plutonowego. Prawdopodobnie należał do Związku Strzeleckiego oraz uczestniczył w młodzieżowych spotkaniach okolicznej inteligencji w Nowej Słupi.

Po wybuchu II wojny był jednym ze współorganizatorów konspiracji na tym terenie. W październiku 1940 r. w Bartoszowinach został zaprzysiężony w Związku Walki Zbrojnej. W ZWZ-AK prowadził szkolenia, organizował sabotaż i dywersję. Na początku 1942 r. poszukiwany przez Gestapo musiał uciekać z Bartoszowin. Został przerzucony do pobliskiego Garbacza, gdzie pod zmienionym nazwiskiem pracował jako pisarz dworski. Na wiosnę 1943 r. został ranny w czasie ucieczki z zasadzki niemieckiej w majątku w Garbaczu. Kiedy się wyleczył ukrywał się w Stryczowicach. Tutaj poznał swoją przyszłą małżonkę Otylię Cichocką, działającą w konspiracji jako sanitariuszka na placówce w Mominie. Mądzik podlegał komendantowi tej placówki Wacławowi Pytlakowi ps. „Łom”. Pełnił funkcję zastępcy  dowódcy plutonu. Nie należał do oddziału bojowego, ale działając w tzw. dwójce, prowadził wywiad wojskowo-gospodarczy i zdobywał broń, rozbrajając Niemców. Zajmował się też szkoleniami wojskowymi. W 1944 r. W. Mądzik wziął ślub z O. Cichocką, ze względów bezpieczeństwa w parafii Ruszków a nie w Mominie. Prawdopodobnie do zakończenia wojny ukrywał się w Stryczowicach. Po rozwiązaniu AK jego oddział przestał istnieć, jednak on sam nie został zdemobilizowany ze względu na przynależność do wywiadu.

Wacław Mądzik (pierwszy z prawej) z żołnierzami ze zgrupowania “Ponurego”, Momina grudzień 1943 r.

5 lutego 1945 r. w Bartoszowinach przyszedł na świat pierworodny syn państwa Mądzików Leszek Józef, późniejszy profesor sztuk plastycznych, znany polski malarz, fotograf, scenograf i reżyser teatralny. W końcu 1945 r. lub na początku 1946 r. Mądzikowie sprowadzili się na stałe do Kielc. Początkowo zamieszkali przy ulicy Ceglanej, a następnie w domu na rogu ulicy Domaszowskiej i Kościuszki (wtedy Aleksandra). W Kielcach W. Mądzik przez półtora roku pracował na komendzie Milicji Obywatelskiej. Następnie zatrudnił się w Wojewódzkim Związku „Samopomoc Chłopska”. Organizacja działała pod patronatem PPS-u, do którego należał od kwietnia 1945 r. Po wojnie ukończył wiele kursów z zakresu księgowości, dlatego przez całe życie pracował jako księgowy w różnych instytucjach. W 1947 r. urodził drugi syn państwa Mądzików  Wacław Maciej.

Otylia Cichocka i Wacław Mądzik podczas okupacji w Stryczowicach.

W lipcu 1951 roku razem z grupą zaufanych przyjaciół z czasów okupacji zawiązał tajną kielecką organizację niepodległościową i włączył się w jej działalność. Była to komórka WiN-u (Wolność i Niezawisłość) pod nazwą Polska Podziemna Organizacja Krajowa. Na czele PPOK-WiN stanął były komendant Podobwodu AK – Ostrowiec Świętokrzyski Leon Jop ps. „Demon”. Aresztowania członków organizacji nastąpiły niemal jednocześnie. Do dekonspiracji przyczynił się jeden z dawnych żołnierzy podziemia, który po wojnie przeszedł na drugą stronę. Przeniknął w szeregi organizacji, rozpracował i doprowadził do konfrontacji z UB. Mądzik trafił do więzienia kieleckiego 3 czerwca 1952 r.

 Zaraz po zatrzymaniu jego młodszy syn miał niegroźny wypadek. Poparzył się gorącym rosołem. Jakimś sposobem dotarło to do niepowołanych uszu. By zmusić aresztowanego do zeznań, szantażowano go i przekonywano, że Wacek zginął w wypadku samochodowym. Opowiadał potem: „Wzięli mnie na przesłuchanie, i tak jeden mówi mi w nos: Widzisz, skurwysynu jeden, wczoraj ci twój syn zginął, nawet na jego pogrzebie nie będziesz”. Zresztą, podczas przesłuchań najczęściej sięgano po argumenty natury osobistej, uderzano w ten najczulszy punkt: trudna sytuacja materialna, w jakiej znalazła się żona z dwójka małych dzieci, choroba, kłopoty ze znalezieniem pracy, itp. Podczas conocnych przesłuchań poddawano go torturom, które zapamiętał do końca życia. Zwierzał się jak to sadzany był na krawędzi stołka z rękami opuszczonymi po bokach i wzrokiem utkwionym w suficie. Stąd robiły się niegojące ropne odleżyny na pośladkach. W trakcie przesłuchania nie miał prawa się poruszyć, wolno mu było co najwyżej oblizać „to, co pod nosem”. Naprzeciwko siadał ubowiec, kładł broń na stole i pytał, pytał, pytał godzinami. Przy braku satysfakcjonującej odpowiedzi bił pistoletem po głowie, aż do utraty przytomności. Wtedy aresztowanego polewano wodą i za nogi wleczono do celi. Gdy tylko dochodził do siebie, strażnicy zabierali go na ponownie przesłuchanie. I tak przez kilka-kilkanaście nocy z rzędu. Oficer śledczy zostawił go kiedyś w takiej niewygodnej pozycji i wyszedł. Na stole rozmyślnie położył pistolet (jak się okazało – nienaładowany) i solone śledzie. Z sąsiedniego pokoju obserwował Mądzika, dopóki ten się nie poruszył. „Dlaczegoś się ruszał?” – wrzeszczał i ze wszystkich sił bił go ręką. „Dlaczegoś się nie zastrzelił, jak miałeś pistolet?! Tylko na co czekasz – żebym ja cię zastrzelił?! Kiedy tamten odparł, ze pistolet jest nienabity – ubek zaserwował mu kolejne przesłuchanie.

Do zakończenia procesu Mądzik przetrzymywany był w areszcie przy ulicy Zamkowej. Wyrok skazujący zapadł 21 sierpnia 1952 r. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Kielcach. Skazano go na 7 lat. Podczas odbywania kary przenoszony był z miejsca na miejsce. Najpierw został osadzony w Potulicach pod Bydgoszczą, następnie w Bielawach i przez ponad 9 miesięcy w Obozie Pracy w Piechcinie. Pracował w więziennym zakładzie tapicerskim oraz w kamieniołomach. Po ogłoszeniu amnestii zmniejszono mu karę o 1/3 do 4 lat i 8 miesięcy. Z tego odsiedział nieco ponad połowę. Na wolność wyszedł 11 listopada 1954 r. Decyzję o wcześniejszym zwolnieniu wydał Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie, uzasadniając ją pozytywną opinią na temat więźnia z Obozu Pracy w Piechcinie oraz trudną sytuacją rodzinną. W sumie Mądzik spędził w więzieniu 2 lata 5 miesięcy i 7 dni.

Po wyjściu z więzienia był przez pewien czas nękany przez funkcjonariuszy UB i  wzywany na rozmowy. O przebytych torturach przypominała mu trwała utrata słuchu i związana z tym konieczność używania aparatu słuchowego. Jako były więzień polityczny nie mógł znaleźć zatrudnienia w instytucjach publicznych. Dlatego został zatrudniony jako księgowy w Spółdzielni Inwalidów-Niewidomych, skąd odszedł na emeryturę. Biuro spółdzielni znajdowało się na ul. Zamkowej i sąsiadowało z więzieniem, w którym oczekiwał na wyrok. Około 1962 r. państwo Mądzikowie wprowadzili się do nowego bloku przy ul. Armii Czerwonej (obecnie Bodzentyńska). Po śmierci żony w 1969 r. długo nie mógł dojść do siebie. W 1977 r. ożenił się po raz drugi z Heleną Marciniak. Mądzik doczekał się wolnej Polski, chociaż wcześniej nieraz powtarzał synom: „Ten komunizm, to jest nie do rozbicia…”. W 1990 r. na przejściu dla pieszych potrącił go samochód. Choć z wypadku wyszedł jedynie ze złamaną nogą i zdawało się, że po krótkim pobycie w szpitalu wróci do zdrowia, stało się inaczej. Wacław Mądzik zmarł 8 grudnia 1990 roku.

We wrześniu 1992 roku Sąd Wojewódzki w Kielcach unieważnił wyrok sądu komunistycznego wobec Mądzika.

Wacław Mądzik był odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, Medalem Wojska, Krzyżem Partyzanckim, Medalem Wolności i Zwycięstwa, Medalem za Udział w Wojnie Obronnej i Odznaką Inwalidów Wojennych.

Artur Szlufik

Źródło: Dominika Leszczyńska, Leszek Mądzik. Podróż, Rzeszów 2009.