Józef Wyrwa ps. „Furgalski”, „Stary” (1898-1970)
Urodził się w 1898 r. w Lipie koło Radoszyc. Brał udział w I wojnie światowej oraz w wojnie polsko – bolszewickiej w 1920 r. W okresie międzywojennym był nauczycielem w Szkole Powszechnej w Libiszowie w powiecie opoczyńskim, a od 1936 r. kierownikiem szkoły w Lipie.
We wrześniu 1939 r. Wyrwa służył w kieleckim Batalionie Obrony Narodowej 4 Pułku Piechoty Legionów. Po klęsce wrześniowej wrócił na Kielecczyznę do Lipy. Próbował nawiązać kontakt z mjr. Henrykiem Dobrzańskim ps. „Hubal”, dowódcą ostatniego w kraju regularnego oddziału Wojska Polskiego. 28 października 1939 r. po raz pierwszy spotkał się z mjr. „Hubalem” stacjonującym w gajówce J. Barana w Zychach w pobliżu Lipy. Utworzył wtedy miejscową tajną placówkę, która współpracowała z oddziałem „Hubala”. Przybrał pseudonim „Furgalski”. W następnych miesiącach jako inspektor wojskowy koneckiego Obwodu „Limba” Związku Walki Zbrojnej pozostawał w stałym kontakcie z „Hubalem”. Na prośbę Dobrzańskiego kilkakrotnie udawał się do jego matki do Krakowa. Przechowywał także otrzymany w miejscowości Piskorzec dziennik bojowy oddziału. 28 kwietnia 1940 r. odbył ostatnią rozmowę z „Hubalem”. Dwa dni później mjr Dobrzański zginął w niemieckiej obławie pod Anielinem w lasach spalskich.
Po rozbiciu oddziału „Hubala” J. Wyrwa w dalszym ciągu działał w konspiracji jako szef podobwodu AK Końskie. Krążąc po okolicy, rozbudowywał siatkę konspiracji. Na jesieni 1942 r. przyszedł dość dziwny rozkaz Komendy AK Końskie o przeniesieniu go w stan spoczynku. Najprawdopodobniej było to spowodowane obawą o zbyt silną pozycję Wyrwy w terenie. W ciągu kilku dni dotarli do niego wysłannicy z Komendy Okręgu Narodowych Sił Zbrojnych w Częstochowie oraz z Batalionów Chłopskich. Kapitan Wyrwa przyjął ofertę NSZ i został komendantem wojskowym w powiecie koneckim. Jesienią 1942 r. zorganizował oddział partyzancki NSZ, który wszedł do akcji pod kryptonimem „Las 2”. Wyrwa został jego dowódcą i zmienił pseudonim na „Groźny”, a potem na „Stary”. W oddziale „Starego” znalazł się też jego syn – Tadeusz Wyrwa ps. „Orlik”. Grupa Wyrwy działała głównie na terenie powiatu koneckiego i opoczyńskiego, brała udział m.in. w akcjach w Radoszycach, Niekłaniu, Chlewiskach, Rudzie Malenieckiej. „Stary” pomimo rozmów prowadzonych z W. Marcinkowskim ps. ”Jaksa” i L. Zub-Zdanowiczem ps. „Ząb” pod koniec 1944 r., nie przystąpił ze swoim oddziałem do Brygady Świętokrzyskiej NSZ. W ramach NSZ oddział Wyrwy walczył do momentu, kiedy zauważył, że grupa „Toma” NSZ współpracuje z Niemcami. Wtedy postanowił znowu wrócić do Armii Krajowej i 4 października 1944 r. dołączył do 25 Pułku Piechoty AK w związku z akcją „Burza”. Wyrwa został dowódcą II batalionu, w skład którego weszły 4 kompanie. Kapitan „Stary” cieszył się dużym poważaniem i uznaniem w pułku. Uczestniczył z oddziałem w większości potyczek m.in. w rejonie wsi Ruszenice, Biały Ług, Przysucha-Huta, Niebo-Piekło i Widuch. Za swoje zaangażowanie w walce otrzymał Krzyż Walecznych. Po rozformowaniu pułku oddział Wyrwy przebywał w okolicy Radoszyc.
Oddział NSZ Józefa Wyrwy „Starego” (1944 r.)
17 stycznia 1945 r. we wsi Wisy Sowieci rozbroili żołnierzy oddziału „Starego” i aresztowali jego dowódcę. Wyrwa był wieziony z frontem formalnie jako tłumacz, a naprawdę jako zakładnik. Dopiero na Dolnym Śląsku w ogólnym zamieszaniu walk frontowych udało mu się uciec. Na początku lutego 1945 r. dotarł do rodzinnych stron. Planując odbicie aresztowanego syna z więzienia w Końskich, sam wpadł w Kielcach w ręce UB. Początkowo osadzono go w piwnicach WUBP przy ulicy Focha (obecna Paderewskiego). Po kilku tygodniach został przeniesiony do więzienia kieleckiego przy ulicy Zamkowej. W czasie przesłuchań był torturowany, a także często zamykany w tzw. ciemnicy:
„zamknięto mnie na 48 godzin do ciemnicy. (…)była to mała, mająca około czterech metrów kwadratowych komórka, umieszczona kilka metrów pod ziemią. Tak podłoga, jak i ściany były betonowe. Półokrągły sufit tylko w środku pozwalał stanąć w postawie wyprostowanej. Ziąb, ciemność i cisza iście grobowa otaczały więźnia, robiąc wrażenie, że się jest żywcem pogrzebanym. Najmniejszy szmer nie dochodził z zewnątrz. Zatracało się zupełnie rachubę czasu. Najgorzej dawało się we znaki zimno. W ciemnicy nie można było chodzić i uprawiać gimnastykę, ciasnota i ciemność krępowały każdy ruch. Uderzało się dosłownie głową o mur. (…) W ciemnicy nikt nie pilnował, było to zbyteczne. Wydostanie się stamtąd, przez betonowe ściany kilka metrów pod ziemią, potrójne żelazne drzwi (…) było niemożliwe. W zagłębieniu ściany ciemnicy wmurowana była deska, zastępująca pryczę. Według przepisów więziennych, wolno zabrać do ciemnicy koc; mnie wysłano tylko w bluzie.”
4/5 sierpnia 1945r. J. Wyrwa został oswobodzony przez oddział A. Hedy „Szarego” w akcji rozbicia więzienia. Wydarzenie to tak opisuje w swoich pamiętnikach:
„ Koło północy obudził nas strzał. Nie było to jeszcze nic ważnego, strzelanie zdarzało się dosyć często. Po chwili rozległ się głośny okrzyk: Nie strzelać! Tu Polacy! (…) Rozlega się detonacja, druga , trzecia. Dołączają się partyzanckie maszynki. Jak dobrze jest mi znany ich odgłos. Z podwórza słychać głośne okrzyki i nawoływania. Cały budynek drży. W dolnych celach szyby lecą z okien. Nie ulega już wątpliwości, że to nasi towarzysze broni idą nas uwolnić. (…) Jeszcze kilka uderzeń i drzwi stają otworem. Wybiegam jak szalony. Ściskam po drodze napotkanych partyzantów. Warunki nie pozwalają na rozmowę. Z trudem przedostajemy się przez zawalony gruzem korytarz. Wychodzimy na podwórze więzienne. Tu „Szary” dyryguje robotą. Uwolnieni więźniowie rozbijają drzwi do cel. Mimo największych usiłowań partyzantów, nie udało się wszystkich drzwi wywalić. Czas na to nie pozwalał, każda sekunda była droga.”
W tym czasie udaje się też uciec z więzienia w Łodzi synowi – Tadeuszowi Wyrwie. Uwolnieni z rąk komunistów Wyrwowie próbowali nawiązać kontakt z podziemiem i wznowić działalność konspiracyjną. Następnie wyjechali na tzw. ziemie odzyskane i tam pod zmienionymi nazwiskami pracowali w Zielonej Górze i w Czerwińsku. J. Wyrwa miał kontakty z WiN i na miejscu próbował tworzyć ruch antykomunistyczny. W styczniu 1947 r. został przejściowo aresztowany w czasie wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Wynik wyborów i zagrożenie dekonspiracją wpłynęły na decyzję opuszczeniu kraju przez ojca z synem.
Józef Wyrwa i jego syn Tadeusz Wyrwa „Orlik” w szeregach AK (1944 r.)
Wyrwowie przekraczają nielegalnie granicę w okolicach Cieszyna. 29/30 marca 1947 r. opuszczają Czechosłowację i przedostają się do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Amerykanie ich aresztują i grożą deportacją. Wtedy Wyrwowie uciekają do strefy brytyjskiej. Trafiają do obozu w Wentorfie pod Hamburgiem i otrzymują status byłych jeńców wojennych. J. Wyrwa podejmuje pracę nauczyciela, a potem zostaje dyrektorem w polskim Gimnazjum i Liceum w Jägerslust koło Kilonii i w Pinnebergu koło Hamburga. Kiedy zaczęto zamykać ośrodki dla uchodźców (tzw. dipisów), Wyrwowie w 1949 r. udali się do USA i zamieszkali w Chicago. W związku z głośną sprawą odmowy przez syna wcielenia do armii amerykańskiej, Wyrwowie opuścili USA i udali się do Hiszpanii. Józef Wyrwa zamieszkał w Madrycie, gdzie zmarł 3 czerwca 1970 roku. Jego syn Tadeusz, który w latach 60- tych osiedlił się we Francji, przywiózł jego zwłoki na cmentarz polsko – francuski Montmorency pod Paryżem.
Artur Szlufik
Źródło: Józef Wyrwa „Furgalski”, „Stary”, Pamiętniki partyzanta, Warszawa – Kraków 2014.