Szpulowce

Ponad dziesięciokrotnie więcej muzyki niż na pocztówce dźwiękowej. To było coś! Nowy nośnik, jakim była taśma szpulowa, zmienił domowe biblioteki muzyczne Polaków w latach 70- tych.

Z taśm początkowo korzystały tylko studia nagraniowe. Ale w końcu trafiły na półki sklepowe. Szczęśliwi nabywcy zapełniali trzygodzinną taśmę najczęściej nagraniami z radia. Sam proces nagrywania nie był skomplikowany. Podłączało się kabelkiem magnetofon do radia, albo przystawiało się mikrofon do radiowych głośników. Przegrywano też całe longplaye pożyczane od szczęśliwców mających dojścia do kapitalistycznych dóbr. Jakość tych nagrań była słaba, ale nikomu to nie przeszkadzało. Wiele osób wspomina swoje ukochane „kawałki”, wyczekane przed radioodbiornikiem i nagrane z „wtrętem” prowadzącego, czasem z uciętym końcem, czy zwichrowaniem – bo igła na winylu przeskoczyła.

Najpopularniejszymi stacjami, z których „piratowano” muzykę było Radio Luksemburg, Harcerska Rozgłośnia Radiowa i „Trójka”.

Taśma szpulowa miała średnicę 15 cm, przy długości 540 metrów (ponad 0,5 km). Była sprzedawana w specjalnych pudełkach. Jej cena nie była mała – 250 zł, co w przeliczeniu na współczesne ceny wynosi ok. 100 złotych. Monopolistą sprzedaży taśm był polski Stilon, produkujący na licencji niemieckich zakładów AGFA. Taśmę magnetofonową można było używać wielokrotnie, nagrywając ponownie ulubione „kawałki”.

Na naszej ekspozycji możecie zobaczyć dwa najpopularniejsze modele „szpulowców” wyprodukowanych przez Unitrę: ZK 140T i M2405 S.