Niedawno na blogu opisywałam rodzinę Chlondów z Tuczępów, która działała w konspiracji w czasie II wojny światowej. Ojciec rodziny, Jan Chlond, jak również dwaj jego synowie: Jan i Edward należeli do oddziału NSZ Stanisława Grabdy ps. „Vir-Olszyna”. Po wojnie rodzice zostali aresztowani przez NKWD, a synowie obawiając się, że spotka ich podobny los zaczęli się ukrywać. Postanowili wyjechać z rodzinnych stron. Zamieszkali w Skwierzynie.
W czasie poszukiwań informacji o rodzinie Chlondów najmniej wiadomości znalazłam o trzecim z braci – Andrzeju. Wiadomo było tylko tyle, że był w oddziale AK Kazimierza Olchowika „Zawiszy” i po wojnie został skazany na karę śmierci, która została wykonana w Kielcach. Skłoniło mnie to do poszukiwań dokumentów. Na akta sprawy natknęłam się w IPN-nie w Katowicach.
Okazało się, że bracia Jan, Edward i Andrzej po wojnie zaangażowali się w tworzenie baz przetrwania na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Jan tworzył bazę w Skwierzynie, był prezesem organizacji młodzieżowej OM TUR, gdzie mógł organizować pracę i nowe dokumenty dla osób ściganych przez UB. Dla zapewnienia bezpieczeństwa działalności zatrudnił się w miejscowej Komendzie Powiatowej MO. Przez bazę przetrwania do połowy 1946 r. przeszły dziesiątki osób.
Natomiast Edward i Andrzej tworzyli podobną bazę, a później także oddział partyzancki w Proboszczowicach koło Gliwic. Dowódcą grupy został leśniczy Wacław Proszowski „Wampir”, w okresie niemieckiej okupacji dowódca zwiadu konnego w oddziale Stanisława Grabdy. Andrzej Chlond został zatrudniony u leśniczego Wacława Ruszkowskiego w charakterze praktykanta.
Obie placówki, w Skwierzynie i Proboszczowicach, utrzymywały ze sobą kontakt. Andrzej odwiedzał Skwierzynę, gdzie spotkał się ze Stanisławem Grabdą „Bemem”, Stanisławem Statuchem „Małym”, Bolesławem Romaniakiem „Bolkiem”, Romanem Ciechocińskim „Mecenasem”. Z obawy przed aresztowaniem postanowiono opuścić ten region i wrócić do Proboszczowic. W Płoniszewicach wzięli udział w likwidacji konfidenta UB, gajowego Krzeczowskiego. Kilka dni później w niewyjaśnionych okolicznościach został zastrzelony, być może przez przemytników, Wacław Proszowski „Wampir”.
Pod koniec marca 1946 r. Stanisław Grabda, Andrzej Chlond, Stanisław Statuch, Bolesław Romaniak, Roman Ciechociński wyjechali w Kieleckie, aby stworzyć tam oddział partyzancki. Po drodze zajęli samochód, którym podróżował inspektor z Ministerstwa Przemysłu i Handlu. W okolicach Olkusza odłączył się od nich „Bem”, który wyjechał w Poznańskie, aby nawiązać kontakt z Kazimierzem Nowakiem ps. „Loś” (w czasie okupacji niemieckiej dowódca oddziału partyzanckiego NSZ w pow. pińczowskim). Pozostali, po naprawie uszkodzonego samochodu, mieli dołączyć do Grabdy.
Podróżowali w kierunku Rakowa. Po drodze, między Wolbromiem a Miechowem, zatrzymali auto wicewojewody kieleckiego, z którego zabrali broń i benzynę. W Rakowie dokonali brawurowej akcji na pociąg relacji Bogoria – Jędrzejów, gdzie zdobyli ok. 8 tys. zł. W operacji wzięli udział również miejscowi: Antoni Tarapata i Szpak ps. „Sokół” (z oddziału Kazimierza Olchowika „Zawiszy”). Pancerny sejf w pociągu udało się dopiero otworzyć rozrywając zamek granatem. 28 marca wyjechali z Rakowa kierując się w stronę Iwanisk. Tam dołączył do nich Janusz Kowalczewski „Baciar”, z którym Andrzej Chlond był w oddziale „Zawiszy”. W Ostrowcu Św., u znajomych, w restauracji zjedli obiad. Przy wyjściu z lokalu nieskutecznie usiłował zatrzymać ich żołnierz. Prawdopodobnie oddział był już poszukiwany. Na moście, przy wyjeździe z Ostrowca Św., samochód został ostrzelany przez próbujących go zatrzymać milicjantów. Po drodze do Starachowic zatrzymali taksówkę, ponieważ potrzebowali benzyny. Strzałami unieruchomili samochód. Czując, że pościg jest coraz bliżej, starali się nieskutecznie przerwać linię telefoniczną. Chwilę później zatrzymali ciężarówkę, z której „Bolek” zabrał 120 tys. i 20 litrów benzyny. Silnik tego samochodu również został przestrzelony. Z kolejnej zatrzymanej ciężarówki zrzucili przewożone deski, aby zatarasować drogę i tym samochodem postanowili dalej uciekać. W aucie którym dotychczas jechali przestrzelili bak i podpalili go.
Po chwili spotkali milicjanta jadącego bryczką. Został on zastrzelony przez „Bolka” i Andrzeja Chlonda. Akta z przesłuchań nie podają przyczyny tego wydarzenia. Po przejechaniu około kilometra natknęli się tym razem na dwóch milicjantów. Zatrzymali ich, zabrali broń i puścili wolno. W okolicach Starachowic wpadli w zasadzkę. Ostrzeliwany samochód zjechał z drogi i uderzył w słup. Andrzej Chlond stracił przytomność. Wraz z pozostałymi członkami grupy został aresztowany.
Przewieziono ich do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach. Po śledztwie, Sąd Okręgowy w Radomiu na sesji wyjazdowej w Kielcach skazał na karę śmierci: Andrzeja Chlonda, Stanisława Statucha, Bolesława Romaniaka i Romana Ciechocińskiego. Natomiast Janusz Kowalczewski został skazany na dożywocie. Wyroki śmierci zostały wykonane prawdopodobnie 10 maja 1946 r. w więzieniu przy ul. Zamkowej.
Ewa Działowska