6 sierpnia 1995 roku w piwnicach dawnego Więzienia kieleckiego zostało uroczyście otwarte muzeum – “Miejsce Pamięci Narodowej 1939-1945”.
Muzeum powstało dzięki inicjatywie i ciężkiej pracy kilku osób, których nie przeraziły trudy i zakres przedsięwzięcia mającego upamiętnić tych, którzy w murach kieleckiego więzienia cierpieli, tu ginęli i stąd byli wysyłani na śmierć. W tym czasie opuszczone przez Wojewódzki Areszt Śledczy mury więzienia niszczały, w dawnych celach świszczał wiatr, a na dachach wyrastały już siewki brzóz.
Komitet organizacyjny utworzenia muzeum zawiązał się 27 marca 1993 r. w redakcji “Gazety Lokalnej”. W jego skład weszli inicjatorzy: Bogdan Białek, ówczesny redaktor naczelny, Henryk Pawelec „Andrzej”, dawny partyzant oddziału “Wybranieccy”, gen. Kazimierz Załęski „Bończa”, Lucjan Rózik „Gniewosz”, Jerzy Szczerba Mirt”, Henryk Ziółkowski „Lech”, ówczesna prezydent Kielc Jolanta Daniel, Wojewódzki Konserwator Zabytków Anna Piasecka, dziennikarze „Gazety Lokalnej”: Janusz Kędracki, Agnieszka Pytlewska, Wojciech Tymowski, Paweł Wroński. Honorowym przewodniczącym został gen. Antoni Heda „Szary”.
W sierpniu 1994 r. podpisana została umowa między Muzeum Narodowym w Kielcach, reprezentowanym przez Lecha Maciejewskiego, zarządzającym budynkami powięziennymi, a Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej na bezpłatne użyczenie pomieszczeń na cele organizowania w nich muzeum.
Komitet zjednywał sobie sojuszników, bo koszt prac, które trzeba było wykonać były ogromny. Najpierw z piwnic trzeba było odprowadzić wodę, co wykonał Komunalny Związek Wodociągów i Kanalizacji dzięki dyrektorowi Jerzemu Adamskiemu. Trzeba było naprawić dach, wstawić okna, wykonać prace, które powstrzymałyby degradację budynku. Pomoc zadeklarowali m.in. wojewoda Józef Płoskonka, dyrektor “Chemaru” Marek Eberhardt, żołnierze z jednostki na Stadionie oraz wiele przedsiębiorstw i osób prywatnych. Duży wkład finansowy wniosła “Gazeta Lokalna”.
Cel został osiągnięty. W 50 rocznicę rozbicia więzienia kieleckiego, 6 sierpnia 1995 r. muzeum zostało otwarte. W uroczystości wzięli udział dowódcy oddziałów uczestniczących w akcji: gen. Antoni Heda „Szary” i Stefan Bembiński „Harnaś” oraz ich żołnierze, kombatanci, więźniowie. W trzech piwnicach znalazły się pamiątki ofiarowane przez byłych więźniów. Największe wrażenie robiła cela śmierci.
Muzeum nie otrzymywało żadnych dotacji, utrzymywało się dzięki wsparciu ŚŻŻAK, kombatantów i powstałego Towarzystwa Przyjaciół Muzeum, w którym działali m.in. Lech Maciejewski, Zbigniew Chodak, sędzia Andrzej Jankowski z OKBZH w Kielcach i ówczesny radny Władysław Burzawa. Konieczne było remontowanie budynku by nie popadł w całkowite zniszczenie, naprawa dachu. Brakowało nawet na prąd. W pracach pomagali członkowie „Orląt” Armii Krajowej, dowodzeni przez Andrzeja Karysia. Polonia w Kanadzie zebrała na ratowanie Muzeum kilkanaście tysięcy dolarów. Indywidualnymi sponsorami byli m.in. dawny żołnierz konspiracji Marian Wojdan oraz Danuta i Zbigniew Piątkowie z Abingdon (USA).
Muzeum w piwnicach więzienia powstało i funkcjonowało tylko dzięki społecznemu zaangażowaniu. Tymczasem zespół powięzienny niszczał, gdyż tylko dawny budynek administracyjny miał jeszcze lokatorów. Przez kilka lat powstawały różne koncepcje zagospodarowania terenu dawnego więzienia. Dopiero uregulowanie spraw własnościowych między miastem a skarbem państwa, pozwoliło na stworzenie projektu zagospodarowania dawnych cel. W ten sposób, dzięki unijnym funduszom na rewitalizację centrum Kielc, w odnowionych budynkach więzienia powstała instytucja Wzgórze Zamkowe. W części budynków funkcjonuje Instytut Dizajnu, w części zaś Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej. W dawnych piwnicach, gdzie mieściło się społeczne Muzeum – Pomnik pamięci, powstała nowa ekspozycja upamiętniająca tych, którzy w murach kieleckiego więzienia cierpieli i ginęli w latach 1939-1956.
O wkładzie oraz zaangażowaniu osób i instytucji w utworzenie w tym miejscu Muzeum – Miejsca Pamięci Narodowej, przypominają tablice wmurowane w ścianę więzienia przy wejściu wiodącym do Ściany Śmierci, za kratą od strony ulicy Zamkowej.
Marek Maciągowski