My, Pierwsza Brygada

28 czerwca 1914 r. arcyksiążę Franciszek Ferdynand wraz z małżonką Zofią von Chotek giną w zamachu. Ten staje się pretekstem do długo oczekiwanej wojny miedzy mocarstwami. 28 lipca Austria wypowiedziała Serbii wojnę co było początkiem międzynarodowego domina. Rozpoczęła się pierwsza wojna światowa. Tym samym zaborcy Polski znaleźli się w stanie wojny.

Józef Piłsudski od 1908 r. przygotowywał się również na wojnę światową. W Galicji pod okiem i ze wsparciem Austriaków rozwijał się ruch strzelecki, w ramach którego przygotowywano przyszłe kadry dla polskich formacji wojskowych na wypadek wojny z Rosją. Komendant chciał by sformowany w Krakowie oddział polskiej armii ochotniczej, po wkroczeniu do Królestwa Polskiego, zyskał poparcie społeczne, które spowodowałoby napływ nowych rekrutów. Następnie te w założeniu liczne oddziały, miały wkroczyć do Warszawy przed zmierzającymi do niej wojskami państw centralnych.
6 sierpnia 1914 r. I Kompania Kadrowa wyruszyła z krakowskich Oleandrów w kierunku Królestwa Polskiego. Po drodze do Kadrówki dołączały nowe oddziały, co sprawiło, że dnia 12 sierpnia Józef Piłsudski wkroczył do Kielc. Do dnia dzisiejszego trwa dyskusja na temat przyjęcia strzelców przez mieszkańców naszego miasta.

Już z 6. na 7. sierpnia nocą ewakuowały się z Kielc władze rosyjskie. Pociągiem wyjechał gubernator Orest Michajłowicz Kobyłeckij wraz z personelem, administracją powiatową, skarbową, pocztową oraz służbą bezpieczeństwa. Pojawienie się w Kielcach polskiego wojska w 1914 r., stanowiło dla olbrzymiej większości mieszkańców kompletne zaskoczenie. Życie pod zaborem rosyjskim, zwłaszcza po upadku Powstania Styczniowego, było koszmarem. Samowola zaborczej władzy nie miała granic, a ludzie żyli w strachu pod groźbą zsyłki za najdrobniejszą próbę samodzielnego myślenia.

Ten stan rzeczy potwierdza w swojej Kronice Tadeusz Szymon Włoszek, kielczanin, powstaniec z 1863 r.: Nastroje mieszkańców Kielc przed wkroczeniem Strzelców, były dramatyczne. Zmieniające się zarządzenia władz rosyjskich, wyjazd ich urzędników, uciekające wojska, rewizje, brak przez kilka dni chleba, który zarekwirowały odchodzące lub przychodzące wojska, pogoń za alkoholem, chaos, oto obraz panującego wówczas paraliżu miasta…

Relacja Romana „Wojnicza” Horoszkiewicza świadczy o zmieniających się nastrojach wśród mieszkańców – od początkowego wyczekiwania i być może przestrachu do nieskrywanej radości: Miasto jakby przycichło w oczekiwaniu. Ulice były głuche, okna pozamykane, gdzie niegdzie przesunął się tylko jakiś ciekawski. Oddział naszych w galopie zajechał przed gubernatorski pałac. Prężyły się przed nim postacie woźnych w białych rosyjskich mundurach, salutując służbiście. Skoczył Belina z konia i wszedł po schodach, zsiedli z koni i weszli do gmachu obywatele Kasprzycki, Litwinowicz i Boerner, jadący również z nami. Po chwili wjechał przed pałac wóz wiozący przedstawiciela rady miejskiej. Belina tymczasem wyszedł, wsiadł znowu na konia i ruszył przez miasto. Objechawszy je i rozstawiwszy straże, wrócił znów na plac Katedralny. Po mieście zaś już poszła wieść: – Nasi! Nasi! – i przejeżdżających witał tłum rozgorączkowany, uradowany.

Strzelec dr Miłosz Grodzicki: „…Mijamy przedmieście, przez Bramę Krakowską wkraczamy do miasta. Prężymy się bohatersko, idziemy paradnym krokiem, śpiewamy Mazurka Dąbrowskiego. Myślimy, że widok pierwszego oddziału Wojska Polskiego poruszy mieszkańców Kielc… Doznajemy jednak uczucia dziwnej przykrości, zawodu, pomieszanych ze wstydem. Niezbyt liczna na trotuarach publiczność skupia się z wyrazem strachu i zakłopotania na twarzy. Niektórzy mężczyźni, jakby z lękiem, z lekka unoszą kapelusze. Parę nieśmiałych, stłumionych okrzyków. Kierujemy się ku dworcowi. Z otwartych na piętrach okien spada w szeregi kilka róż…” A więc jednak…

Strzelec Stefan Jóźwik: …Pomimo dnia upalnego radość biła z naszych twarzy, za chwilę będziemy w Kielcach. W godzinie popołudniowej z Komendantem Głównym na czele i ze śpiewem na ustach wkroczyliśmy do Kielc. Miasto przyjęło nas z entuzjazmem. Witano nas z okrzykami i rzucano kwiaty pod nogi…

Pozytywną laurkę wystawił kielczanom „drużyniak” Stanisław „Waligóra” Hempel, który, jako znający okolice, z rana dokonał zwiadu, by przygotować miasto na wejście strzelców: … Kielce nie oczekiwały wcale, nie były przygotowane na te zdarzenia, których miały zostać teatrem. Nastrój był niezdecydowany i wszystko zależało od tego, jakiem będzie pierwsze wrażenie, pierwsze przyjęcie. Ostatecznie na wieść o tem, że „nasi” są już blisko, spora gromadka ludzi, wśród której przeważały panie, zebrała się u rogatki krakowskiej. (…) Koło 1.30 w południe publiczność, zgromadzona u rogatki krakowskiej, dostrzegła zbliżającą się kolumnę siwych mundurów. Na czele jechali Piłsudski i Sosnkowski, a za nimi sztab i garść naszej piechoty. Zgotowano im serdeczną owację. Panie poczęły rzucać kwiaty pod kopyta końskie. O cerowie nasi schodzili z koni i podnosili te kwiaty. Chłopcy szli w porządku i ze śpiewem na ustach przeciągali przez ulice miasta. Wrażenie, jakie wywierał nasz przemarsz na ogół kielczan, da się streścić w tym, że z serca odczuto, że to są „nasi”, swój żołnierz. Politycznie ogół ten nie był jeszcze, nie mógł być nawet za nami. Wypadki spadły na miasto zanadto niespodziewanie, ażeby mogło być inaczej, robiliśmy wrażenie powstańców. …Ale przez to właśnie żeśmy tak bardzo przypominali powstańców, rwały się do nas serca. Chłopcy przeszli przez miasto, skierowując się w stronę dworca kolejowego. Bez trudu znalazł się dla nich chleb i mięso…

Wincenty Solek, dziewiętnastoletni gimnazjalista z Kielc: …Idą zakurzeni białym kurzem szosy, pochyleni pod ciężarem plecaków i karabinów, ze spoconymi twarzami, zwróconymi ku chodnikowi. A chodniki wypełnia już publiczność, wita wkraczających okrzykami, maszeruje z nimi. Coś mnie chwyciło za gardło, że ani słowa wydobyć nie mogę, śliny przełknąć…” A może najtrafniej oddał atmosferę sierpniowego dnia Tadeusz Kasprzycki, pierwszy dowódca Kadrówki, wspominając po żołniersku, krótko: „…Wkraczamy do miasta. „Hej strzelcy wraz”. Tłum, trochę kwiatów, trochę okrzyków…

Po wkroczeniu do miasta batalion rozlokował się w budynku dworcowym, Monopolu Spirytusowego przy ulicy Składowej, w hotelu Bristol i mieszkaniach prywatnych. Piłsudski na kwaterę wybrał pałac biskupi, siedzibę gubernatora rosyjskiego. Tymczasem Kielce zostały zaatakowane przez szwadron kawalerii i auto z karabinem maszynowym. Doszło do strzelaniny na ul. Sienkiewicza i w rejonie dworca. 13 sierpnia, kiedy patrole stwierdziły wychodzenie oddziałów rosyjskich na tyły, nie mając sił do odparcia ataku na miasto z kilku stron, w godzinach południowych podjął decyzję wycofywania się w kierunku Karczówka – Białogon – Słowik. Załoga dworca wycofała się przy użyciu drezyny. Przez następne kilka dni oddziały strzeleckie prowadziły działania manewrowe na południe i zachód od Kielc, tocząc drobne potyczki z Rosjanami, by w nocy z 21 na 22 sierpnia ponownie zająć miasto.

To były już inne Kielce mającej za sobą kontrybucje w wysokości 100 000 rubli w srebrze w kontrybucji. Kara nałożona została za sprzyjanie wojsku polskiemu. Wyznaczono bardzo krótki termin spłaty , a konsekwencją za niezapłacenie miało być spalenie miasta. Niezależnie od kontrybucji, Kielce padły łupem żołnierzy, którego głównymi ofiarami stali się żydowscy właściciele sklepów. Rosjanie wycofując się z Kielc uprowadzili kilku bogatych mieszczan jako zakładników. Nie dziwi zatem bardzo duża ostrożność czy nawet strach mieszkańców gdy 22 znów wchodzą tu oddziały Piłsudskiego. Trudno też dziwić się zamykaniu sklepów przez ich właścicieli, głównie Żydów, na widok tych oddziałów. Jednak wraz z upływem czasu obserwuje się zmianę stosunku społeczeństwa do żołnierzy. W budynku magistratu, później w pałacu mieściło się biuro werbunkowe, które przyjęło 945 ochotników pośród których było jak pisały ówczesne gazety 600 rodowitych synów grodu kieleckiego. 24 sierpnia lokalu Towarzystwa Muzycznego utworzono Ligę Kobiet. Weszło do niej 200 miejscowych pań, które niezwłocznie zabrały się do szycia bielizny (200-300 sztuk dziennie) derek na konie, chorągiewek dla taborów itp. Kobiety angażowały się także do działań wywiadowczych. Wielu kielczan wsparło finansowo akcję Piłsudskiego.

Powstanie jednak nie wybuchło. Dowództwo austro-węgierskie ponownie skalkulowało zyski i straty. Inicjatywa Piłsudskiego nie spowodowała znaczącego zamieszania na tyłach przeciwnika, za to na froncie pojawił się niepewny pod względem subordynacji i reprezentujący własną politykę rosnący liczebnie podmiot wojskowy. 16 sierpnia 1914 r. w Krakowie utworzony został przez wszystkie galicyjskie ugrupowania polityczne Naczelny Komitet Narodowy, będący “najwyższą instancją w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji zbrojnych sił polskich”. Pod jego patronatem zaczęto tworzyć Legiony Polskie. I Kompania Kadrowa stała się zalążkiem 1 pułku piechoty, który następnie rozrósł się do I Brygady Legionów Polskich.

Źródła:

Jerzy Osiecki, Rzeczpospolita Kielecka, Świętokrzyskie nr 14
Jerzy Daniel, Jerzy Osiecki, Legenda 1914
Jerzy Osiecki, Rzeczpospolita Kielecka czyli Strzelcy w Kielcach
Wojtek Duch, Wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej z Krakowa. Nieudany plan wywołania powstania i zajęcia Warszawy, www.historia.org.pl
Mariusz Jarosiński, I Kompania Kadrowa, www.dzieje.pl
Maciej Zakrzewski, Kadrówka rusza w bój, www.ipn.gov.pl