,,Kultura” paryska

Jednym z prezentowanych w naszym Ośrodku eksponatów jest najbardziej znaczący w okresie PRL polski emigracyjny miesięcznik Kultura. Był wydawany przez Instytut Literacki, który działał w latach 1946 – 2000, początkowo w Rzymie przy 2 Korpusie Polskim gen. Władysława Andersa a później przeniesiony już jako instytucję prywatną do Maisons-Laffitte pod Paryżem. Stanowił centrum kulturalno-polityczne dla emigracji polskiej po II wojnie wywierając wpływ na Polskę Ludową. IL wydawał przede wszystkim miesięcznik „Kultura” (637 numerów), kwartalnik „Zeszyty Historyczne” (171 numerów) oraz publikował książki. Założycielem wydawnictwa był Jerzy Giedroyc, jego najbliższymi współpracownikami byli Józef Czapski, Zofia Hertz z mężem Zygmuntem, a później dołączył brat Henryk. Pierwszoplanową rolę odgrywali m.in. Juliusz Mieroszewski „Londyńczyk”, Andrzej Bobkowski, Gustaw Herling-Grudziński jako korespondent włoski, Konstanty A. Jeleński, Czesław Miłosz, Bohdan Osadczuk „Berlińczyk”, Jerzy Stempowski, Leopold Unger „Brukselczyk” czy Mariusz Wilk .

Wobec niepomyślnego dla Polski zakończenia wojny i utraty suwerenności Giedroyc postanowił rozpocząć na emigracji długofalową działalność kulturalną i polityczną, obliczoną nie na cele doraźne, lecz na trwałe kształtowanie postaw Polaków w kraju i na emigracji. Według Wojciecha Karpińskiego pomysł założenia Instytutu Literackiego „Kultury”  polegał na stworzeniu kanonu, swobodnej i sensownej myśli, na utrwaleniu silnego nurtu polszczyzny, który pomagałby w budowie swobodnego polskiego domu, swobodnej przestrzeni duchowej polskiej, europejskiej, ludzkiej. Celem Jerzego Giedroycia była skupienie najwybitniejszych nazwisk literatury polskiej rozproszonej po wojnie na świecie, ale także i uznanych w literaturze obcojęzycznej.


Jerzy Giedroyc podczas pracy, w gabinecie. Maisons-Laffitte, 1987 / Sygn. FIL00515 / fot. Bohdan Paczowski

 

Światopoglądem był Prometeizm dążący do wyzwolenia narodów na terenach Rosji dla rozbicia jej reżimu. Ogólnym ideałem Jerzego Giedroycia było stworzenie „nowego Hotelu Lambert”, którego głównym celem była niepodległość Polski pod względem kulturalnym i politycznym. Potem ujawniła się także zgodna z koncepcjami ks. Czartoryskiego, jak i Prometeizmu idea Polski jako państwa wpływającego na Ukrainę, Litwę i Białoruś („ULB” proponowana przez Giedroycia i Mieroszewskiego) poprzez pomoc w walce o ich niepodległość, w demokratyzacji, przy wstępowaniu do struktur międzynarodowych, w emancypacji kulturalnej itp.

Giedroyc, podobnie jak książę Adam, był przede wszystkim niedoktrynalnym państwowcem. Obaj traktowali sprawę niepodległości jako nadrzędną, której wszystkie inne winny być podporządkowane. Oznacza to między innymi, że kategorie partyjne (lewica – prawica) i doktrynalne (konserwatyzm – liberalizm – potem socjalizm) stają się wtórne i mogą być traktowane instrumentalnie. “Polityka to nie sakrament” – lubił powtarzać Giedroyc. Inaczej mówiąc, domeną polityki jest relatywizm, oczywiście relatywizm środków, bowiem cel ostateczny (niepodległość) zawsze pozostawał niezmienny.

Już w 1952 roku „Kultura” Jerzego Giedroycia opublikowała tekst Józefa Łobodowskiego postulującego porozumienie między Polakami i Ukraińcami, ale  przede wszystkim zdecydowała się na druk listu alumna Józefa Z. Majewskiego, w którym padły takie zdania: „Tak jak my Polacy mamy prawo do Wrocławia, Szczecina i Gdańska, tak Litwini słusznie domagają się Wilna, a Ukraińcy Lwowa” oraz „Niech Litwini, którzy gorszy niż my los przeżywają, cieszą się swym Wilnem, a we Lwowie niech powiewa sino-żółty sztandar”.

Głosom oburzenia nie było końca. W odpowiedzi „Kultura” zwięźle przedstawiła swoje stanowisko: „Polska może odzyskać i utrzymać byt niepodległy tylko w ramach sfederalizowanej całej Europy. Twierdzimy, że prawo do udziału w przyszłym europejskim federacyjnym związku mają nie tylko narody, które tworzyły niepodległe państwa w r. 1939, lecz również Ukraińcy i Białorusini. Z uwagi na niebezpieczeństwo imperializmu rosyjskiego obecne i przyszłe – powstanie niepodległej Ukrainy i jej uczestnictwo w europejskim związku federacyjnym – dla Polski jest sprawą pierwszorzędnego znaczenia”.

Najpełniejszy wyraz wizja Jerzego Giedroycia zyskała w publicystyce  Juliusza Mieroszewskiego. On to w 1974 roku w artykule „Rosyjski »kompleks polski« i obszar ULB” pisał, że Polska musi odżegnać się od idei jagiellońskiej, która Litwinom czy Ukraińcom kojarzyć się musi z polskim imperializmem. Polska powinna dążyć do współpracy z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami (stąd skrót ULB), bo tylko suwerenność tych narodów zabezpiecza Polskę przed rosyjskim imperializmem. Mieroszewski zresztą liczył, że Rosjanie też będą w stanie wyrzec się imperializmu: „idea samostanowienia i wolności dla pobratymczych narodów, oddzielających nas od Rosji – z równoczesnym szczerym zrzeczeniem się jakichkolwiek planów imperialistycznych – do których to planów zaliczyć należy nadzieję ułożenia się z Moskwą ponad głowami owych narodów – tak pojęty program mógłby przywrócić polskiej polityce niepodległościowej wysoki motyw moralny, którego dziś jej nie dostaje”.

Praktyczną realizacją koncepcji ULB była choćby „Deklaracja w sprawie ukraińskiej” opublikowana przez „Kulturę” w 1977, był to dokument podpisany przez rosyjskich intelektualistów (m.in. Andriej Amarlik, Władimir Bukowski, Natalia Gorbaniewska) oraz Polaków (Jerzy Giedroyc, Józef Czapski, Gustaw Herling-Grudziński) głoszący solidarność z Ukraińcami walczącymi o niezależność ich kraju i postulat likwidacji sowieckiego kolonializmu”. Pozyskanie przez  Giedroycia Rosjan do apelu wzywającego, aby wyrzec się pretensji wobec ziem ukraińskich było czymś niesłychanym (do dziś zresztą nawet wielu rosyjskich demokratów nie chce przyznać Ukrainie prawa do pełnej niepodległości).

Giedroyc miał sentyment do Wschodu, ale na wszystko patrzył poprzez interes państwa polskiego. Lansował koncepcję ULB – bo sympatyzował z narodami Europy Wschodniej, ale głównie dlatego, że była ona jego zdaniem w interesie Polski. Twierdził też, że pozycja Polski na Zachodzie zależała od jej znaczenia na Wschodzie. Dlatego – już po 1991 roku opowiadał się za utrzymywaniem stosunków z krajami ULB, nawet jeśli ich przywódcy nie spełniali oczekiwań. W interesie Polski była jego zdaniem więc współpraca z Białorusią Aleksandra Łukaszenki.

Juliusz Mieroszewski

 

Był też zwolennikiem porozumienia polsko-ukraińskiego, krytykował Polaków za antyukraińskość, ale protestował, gdy Ukraińcy mijali się z prawdą. W 1976 roku pisał do Iwana Kedryna-Rudnyckiego, gdy znalazł w jednym ukraińskich pism nieprawdziwe informacje o relacjach polsko-ukraińskich: „Dużo jest spraw między Polakami i Ukraińcami – spraw przykrych czy bardzo ciężkich. Nie sądzę jednak, by należało operować informacjami nieścisłymi. W interesie chyba naszych narodów leży znormalizowanie stosunków, co wymaga powiedzenia sobie w oczy całej prawdy – ale tylko prawdy”.

Program wschodni paryskiej Kultury nie był odseparowany od problematyki niemieckiej. Rozważania Giedroycia i Mieroszewskiego na temat normalizacji stosunków z sąsiadami były częścią szerszej refleksji na temat ładu europejskiego. Charakterystyczny wydaje się fragment, w którym Mieroszewski wyznaje, że jego najlepsze lata to okres walki jako żołnierza i dziennikarza przeciwko Niemcom. Walczył nie w celu zniszczenia narodu niemieckiego, lecz myśląc o maksymie Clausewitza, że „wojna jest tylko narzędziem do realizacji pewnych celów”, uważał iż „takim celem może być tylko porozumienie polsko-niemieckie”.

Nowy układ europejski można zbudować tylko razem z Niemcami. Szansą jest układ federacyjny, będący okazją także dla Niemców. Jeśli jej nie wykorzystają, pozostaną, czym są, mianowicie – wielkim, ale małym państwem, które może odnieść, co prawda, sukcesy polityczne, lecz przegra wszystkie wojny: „Tylko pełne porozumienie polsko-niemieckie przywróci równowagę polityczną i gospodarczą w tej części kontynentu i uniemożliwi Rosji wygrywanie dwóch największych narodów środkowo-wschodnio-europejskich jednego przeciwko drugiemu”

Mieroszewski starał się także wytłumaczyć Niemcom, dlaczego w ich interesie powinna leżeć nowa polityka wschodnia, nowa jakość relacji z Polakami: „Porozumienia z Polakami winni szukać z dwóch przyczyn: po pierwsze – ponieważ porozumienie polsko-niemieckie stanowi podstawowe ‘A’ każdego nie-sowieckiego układu wschodnio-europejskiego; po drugie – ponieważ polska cena za porozumienie będzie (dla Niemców) niższa od rosyjskiej”.

W swojej analizie relacji polsko-niemieckich, Redaktor wyraził przekonanie, że nie udało się osiągnąć normalnych stosunków między Niemcami a Polakami, ponieważ nie udało się zbudować normalnych relacji pomiędzy polską a niemiecką opinią publiczną. Niemcy są nadal, według Giedroycia, zakładnikiem Związku Wypędzonych i jego spojrzenia na problematykę ziem utraconych, natomiast Polacy są zakładnikami doświadczenia wojny, a także, co ważniejsze, endeckiego myślenia.

Wacław A. Zbyszewski opublikował w drugim numerze „Kultury” tekst, który wyznaczył główną linię pisma Jerzego Giedroycia w kwestii stosunku do chrześcijaństwa i do Kościoła na następne z górą pół wieku. Artykuł Zbyszewskiego, zatytułowany „Polska a świat katolicki”, stał na stanowisku, że życie narodów kształtuje w pierwszym rzędzie religia. „Wyznaję pogląd – pisał – (…) że jedynymi rewolucjami ważkimi i trwałymi są rewolucje religijne. Wszelkie inne po upływie czasu okazują się powierzchowne, przemijające. Anglię ukształtowały 1000 lat katolicyzmu, Kościół narodowy t. j. anglikański, purytanizm, wreszcie rozbicie religijne. Rewolucja bolszewicka, choć ateistyczna, ma wszystkie cechy rewolucji religijnej. Natomiast obecna sowietyzacja Polski, póki nie sięgnie do wierzeń, będzie tylko epizodem w walce o władzę i mimo wszystko ani naszego charakteru narodowego, ani temperamentu ani zamiłowań zasadniczo nie zmieni”.

Zgodnie z tym założeniem Zbyszewski przypisywał zachodniemu chrześcijaństwu zasługę zakorzenienia w Polsce takich pojęć – nieznanych na chrześcijańskim Wschodzie – jak państwo niepatrymonialne, prawo, autonomia Kościoła, indywidualne sumienie, wolność jednostki. Zarazem – wywodził – bieg historii sprawił, że Polskę ominęły wielkie dysputy i wielkie herezje średniowiecza. Nasz katolicyzm dojrzał niemal wyłącznie pod wpływem kontrreformacji, a później utożsamił się z pojęciem narodu, stąd koncept Polaka-katolika. Nadto w starciu z Rosją i z prawosławiem polski katolicyzm skupił się nadmiernie na formie (liturgii), a poniechał pytań teologicznych.Katolicyzm jest ostoją polskości i to raczej dzięki niemu Polska przetrwa najazd bolszewicki niż dzięki jakimś pomysłom politycznym (PSL). Ale „(…) jeżeli na dalszą metę katolicyzm ma się w naszym kraju odrodzić, a nie tylko uniknąć zagłady, jeśli pragniemy prawdziwego renesansu katolicyzmu – tak jak w XVII wieku, to musimy jasno rozumieć, że czeka nas wysiłek ogromny w chwili może mniej odległej niż się to zdaje”.

W prywatnym pokoju redaktora „Kultury”, na piętrze domu w Maisons-Laffitte, obok obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, wisiały dwa portrety – Józefa Piłsudskiego i Adama Czartoryskiego. Ten zestaw odsłania zarys pewnej wizji Rzeczypospolitej, jaką redaktor nosił w sobie przez całe życie.

oprac. Damian Kwietniewski

Źródła:

Paweł Kłoczowski, Czartoryski – Giedroyc, https://kulturaparyska.com/
Andrzej Brzeziecki, Giedroyc – człowiek wschodni, https://kulturaparyska.com/
Basil Kerski, Jerzy Giedroyc – prekursor powojennego dialogu polsko-niemieckiego, https://kulturaparyska.com/
Roman Graczyk, „Kultura” – chrześcijaństwo i Kościół, https://kulturaparyska.com/
Małgorzata Ptasińska, Plejada Jerzego Giedroycia, https://www.tygodnikpowszechny.pl/
Andrzeja Stanisława, Leksykonu kultury polskiej poza krajem – od roku 1939
Kultura, https://pl.wikipedia.org/