Ach, co to był za bal…

Kielczanie zawsze lubili się bawić. Pod koniec XIX w. zabawy najczęściej urządzano w Teatrze Polskim, zwanym teatrem Ludwika (od imienia fundatora Ludwika Stumpfa). Po zdemontowaniu foteli na widowni tworzyła się wygodna przestrzeń do tańczenia. Najmodniejsze w tym czasie były bale maskowe. Do historii przeszedł bal zorganizowany przez malarza Jana Stykę, który był szwagrem właściciela hotelu. Kostiumy na bal przewyższyły wszystko co do tej pory w Kielcach widziano. Aptekarzowa, Maria Saska, wystąpiła w pięknej toalecie sprowadzonej wprost z … Paryża. Sam mistrz Styka wystąpił w kosztownym żupanie, okrytym delią futrzaną. Pawie pióra do nakrycia głowy przytrzymywała brylantowa brosza. Bal, ciekawscy mieszkańcy Kielc, mogli oglądać na żywo. Każdy, kto wykupił odpowiednią wejściówkę, mógł osobnym wejściem dostać się na galerię i stamtąd podziwiać tańce na dole. Zdobycie miejsca na galerii nie było proste, bo chętnych było wielu.

Najważniejszą rolę na balu pełnił wodzirej. To on ustanawiał kolejność tańców, reżyserował przebieg balu i ustawienie par. Od jego zaangażowania zależało powodzenie całej imprezy. Dlatego jego władzy podporządkowywali się wszyscy uczestnicy, a ci którzy nie chcieli szybko przekonywali się kto tak naprawdę rządzi. Na jednym z balów po pierwszej wojnie światowej prezydent Łukasiewicz chciał zmienić zapowiedziany taniec na inny. „Doznawszy odmowy (od wodzireja), powołał się na swoje stanowisko i wówczas usłyszał: – Prezydentem jest pan po to, by się w mieście paliła elektryczność i panował porządek, ale na tej sali aż do rana prezydentem jestem ja!”

Zabawy były organizowane niemal wyłącznie w karnawale. W każdą sobotę organizowano duże bale, w tygodniu spotykano się na wieczorkach w prywatnych domach. Wejście na zabawę było tylko za zaproszeniem. Do pierwszej wojny pozostał zwyczaj zasiadania przez wszystkich uczestników przy jednym wspólnym stole. Zwykle tańce rozpoczynał chodzony czyli polonez, później królowały walce, oberki, polki i inne. Po dwunastej bal zwykle kończył tzw. biały mazur. Tańczono na przemian szybkie i wolne tańce, żeby towarzystwo się szybko nie zmęczyło.

Bale odbywały się również w gimnazjach. Uczestniczyć w nich mogli tylko uczniowie klas szóstych, siódmych i ósmych – maturalnych. Były to imprezy składkowe. Z zebranych pieniędzy pokrywano koszt orkiestry, druku zaproszeń i częściowo bufetu. Tylko uczniowie klasy ósmej mogli należeć do Komitetu Balowego, który zajmował się całą organizacją. Nad wszystkim czuwał wodzirej, który umiejętnie prowadził całą zabawę: “Na sali ustawiły się dwie kolumny. Wodzirej nieprawdopodobnym poślizgiem lakierków przesunął się wzdłuż każdej i wprawił je w ruch. Tańczyłem więc i ja, skromny szóstoklasista, ów taniec – pierwszy raz w życiu – jako pionek w grze, którą organizował wodzirej” – wspominał uczestnik zabawy.

Bale urządzane były przez różne organizacje i miały one zwykle charakter charytatywny. Organizował  je Polski Czerwony Krzyż, Związek Oficerów Rezerwy czy Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Sezon otwierał sylwester akademicki w Resursie Obywatelskiej w hotelu Bristol, a kończył bal organizowany przez PCK w ostatnią sobotę karnawału w Teatrze Polskim. Bale odbywały się także w innych miejscach, na przykład w Resursie Kupieckiej w kamienicy braci Kosterskich czy w okresie międzywojennym w Domu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Obronnego.

Sylwester zaczęto obchodzić w Polsce dopiero na przełomie XIX i XX w. Zwyczaj ten początkowo zagościł głównie wśród najbogatszych warstw społeczeństwa. Nowy rok witany był tokajem – węgierskim białym winem deserowym, a nie szampanem jak dzisiaj. 1 stycznia został uchwalony dniem wolnym od pracy w 1924 roku.

W latach dwudziestych i trzydziestych zmienił się charakter organizowanych zabaw. Zaczęto organizować dancingi, na których przewagę zyskiwały tańce, które nie wymagały wodzireja. Na parkiecie tańczono w w parach. Pojawiły się nowe, żywiołowe tańce: fokstrot i tango. Zmieniły się również stroje na odpowiednie do tańczenia gorących rytmów. Wspólny stół zamieniono na mniejsze stoliki, organizowano również bufety.

 

Ewa Działowska

 

Źródło:

Jerzy Jerzmanowski, W starych Kielcach, Łódź 1984 r.