Witkowi z Kielc – szpicbródka
Hudy jak hart, brodaty jak czart
Zdrajca i szpieg z pod słupka zbiegł
Na cudzy grunt, za marek funt
Kupił go Szwab, podobny drab
Lecz idzie czas, że kto tu wlazł
Czy róg czy kiep, dostanie w łeb
Także lat sto, nie wskrzesi go
(pisownia oryginalna)
Tak o słynnym kacie Kielc –Franzu Wittku pisała Zofia Gawlikowska, członek AK, aresztowana po jednym z nieudanych zamachów na Wittka.
Zofia, z domu Sieradzka, urodziła się 9 czerwca 1905 roku w Imbramowicach i tam też ukończyła Szkołę Powszechną. 18 listopada 1930 roku wyszła za Tadeusza Gawlikowskiego i zamieszkała z mężem w Krakowie. Tadeusz, mistrz piekarski, Prezes Związku Strzeleckiego w Kielcach, był również założycielem i Prezesem Związku Chrześcijan Piekarzy i Czeladników w Krakowie. W 1936 roku małżeństwo Gawlikowskich przeniosło się do Kielc, aby prowadzić rodzinną piekarnię przy ul. Kilińskiego 19. W momencie wybuchu II wojny światowej małżonkowie opuścili miasto i udali się w kierunku rumuńskiej granicy. Próba ucieczki nie udała się i już w październiku wrócili do Kielc. Gawlikowscy wstąpili do konspiracji ZWZ-AK. Po nieudanym zamachu na zdrajcę Witka Szpicbródkę w dniu 14 września 1942 roku na ulicy Małej rozpoczęły się aresztowania uczestników tego zamachu. Zofia z mężem Tadeuszem uciekają z domu i przez następne 9 miesięcy ukrywali się początkowo w Krakowie a potem w Chęcinach i innych wsiach.
30 maja, 1943 roku Zofia została aresztowana przez Gestapo na dworcu kolejowym w Krakowie i przewieziona do więzienia w Kielcach. Tego dnia została również aresztowana siostra jej męża, Marta Gawlikowska a 3 dni później, mąż Zofii, Tadeusz. W więzieniu przy ulicy Zamkowej przesłuchiwano ją w kaplicy. Zofia była torturowana przez dwóch funkcjonariuszy Gestapo: oficera Reene i tłumacza ukraińskiego. W wyniku brutalnych przesłuchań doznała urazu lewej nogi, na którą utykała do końca życia.
Po 2 miesiącach brutalnych przesłuchań w dniu 30 lipca 1943 roku, Zofia została wywieziona Transportem Radomskim do Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince i ulokowana w Lager A. Otrzymała numer 50598. Później została przeniesiona do Lager B, gdzie pracowała w komandach: Lagestrasse I komanda 24. W obozie przeszła wiele chorób takich jak: krwawa biegunka, tyfus, flegmona, awitaminoza, świerzb i inne. 18 stycznia 1945 roku została wypędzona z obozu na marsz śmierci w nieznane. Następnie przebywała w obozach: Gross-Rossen, Buchenwald oraz Bergen-Belsen.
15 kwietnia, 1945 roku po południu, Armia Brytyjska wkroczyła do obozu w Bergen-Belsen oswabadzając pozostałych przy życiu więźniów. Po kilku miesiącach Zofia znalazła zakwaterowanie w byłym obozie jenieckim dla kobiet walczących w AK w Niederlangen, a następnie zamieszkała w pobliskim Haren gdzie powoli powracała do zdrowia i leczyła urazy spowodowane torturami Gestapo i piekłem obozów koncentracyjnych. W marcu 1947 roku Zofia wyjechała do Anglii wraz 2 Batalionem Pomocniczej Służby Kobiet przy 1 Dywizji Pancernej generała Maczka pod dowództwem major Halszki Wasilewskiej. Z Anglii przeniosła się do Szkocji gdzie pracowała w kilku. Wszystkie prace, które podejmowała nie dawały jej oczekiwanej stabilizacji życiowej, więc zdecydowała się wyemigrować do Kanady.
Ostatnim etapem w życiowej wędrówce Zofii było Edmonton, do którego przybyła na początku września 1955 roku i zatrudniła się w Charles Camsell Hospital w Houskeeping Department, gdzie pracowała do czasu przejścia na emeryturę.
Zofia Gawlikowska zmarła w dniu 1 czerwca 1995 roku w wieku 89 lat i jej wiecznym spoczynkiem jest katolicki cmentarz w St. Albert. Na jej grobie pochowane są symboliczne prochy męża Tadeusza przywiezione z Oświęcimia. Pozostawiła po sobie wiersze, które upamiętniają jej tragiczne losy.
Kajusiowi (mężowi) memu zmarłemu w Auschwitz
Tobie mój najdroższy poświęcam te słowa
Dziwna to i tragiczna z za światem rozmowa
W myśli mej zawsze żywe o Tobie wspomnienie
Duszy mej nieodłącznym towarzyszy cieniem
Gdziekolwiek się znajdę i cokolwiek czynię
Czuję Cię wciąż przy sobie i w każdej godzinie
Ogrom słów nieskończonych ciśnie się na usta
Lecz mów do mnie tylko przestrzeń głucha pusta
Na sen wieczny zastygłych nie przywarłam powiek
Nie utuliłam serca w gorzkich łez osnowie
Ostatnich pocałunków nie przyjęły wargi
Myśl kojąca cichej nie słyszała skargi
Wszystko, co Tobie piękne i szlachetne żyło
Śmierć okrutnych płomieni pokryła mogiłą
Rozsiała białe prochy po rodzinnej ziemi
Szumią dziś głosem duszy, kłosami płomieni
Agnieszka Ziętal
źródło: https://www.cphsalberta.org/heroes/zofia-gawlikowska/