Borowiec Zdzisław

Zdzisław Borowiec ps. „Krysia”, „Max” (1924-2012)

Urodził się 6 stycznia 1924 roku w Zbrojowie w gminie Bliżyn. Był synem Wawrzyńca Borowca. Miał troje rodzeństwa : Bolesława, Mariana i Irenę. W 1928 r. jego ojciec wybudował dom w Jastrzębi i tam przeprowadziła się cała rodzina.

Do szkoły podstawowej Zdzisław chodził do Bliżyna. Po jej ukończeniu zamieszkał u brata Bolka w Stalowej Woli, gdzie uczęszczał do gimnazjum.

Wybuch II wojny światowej zastał go w Bliżynie. Przerwał naukę i rozpoczął pracę w fabryce amunicji „Hasag” w Skarżysku. W czerwcu 1941 r. tragicznie zginęła jego matka.

W czasie okupacji rozpoczął działalność konspiracyjną. Przysięgę w Związku Walki Zbrojnej złożył w zakładzie fotograficznym Edwarda Siudka w Bliżynie. Do jego zadań należało rozprowadzanie tajnej prasy otrzymywanej z Warszawy oraz przekazywanie placówce ZWZ-AK listów-donosów pisanych przez Polaków do Niemców.

W lutym 1944 r. trafił do oddziału partyzanckiego „Perkun” KPN dowodzonego przez Pawła Stępnia ps. „Gryf”, który stacjonował w okolicy Samsonowa i Tumlina. Borowiec wziął udział w wielu akcjach m.in. w zasadzce na niemiecki konwój pod wsią Stara Występa oraz w przerzucie broni z leśniczówki „Bartek” do Oblęgorka. Na początku sierpnia 1944 r. nastąpiła koncentracja oddziałów do akcji „Burza”. Oddział „Gryfa” po dotarciu na Gruchawkę został wcielony do II batalionu 4 pułku piechoty Legionów Armii Krajowej. Strzelec „Krysia” pełnił funkcję łącznika 4 kompanii 4 pp Leg. AK. Po odwołaniu akcji „Burza” żołnierze „Gryfa” powrócili do obozu w lasach kołomańskich. Jesienią 1944 r. nastąpiła demobilizacja oddziału.

Zdzisław Borowiec nie mógł wrócić do rodzinnego domu w Jastrzębi, gdyż był często nachodzony przez Niemców. Nie chcąc narażać rodziny na niebezpieczeństwo zbudował razem z kolegą Kazimierzem Jabczugą szałas w lesie i tak przetrwał zimę. Do domu powrócił dopiero po wyparciu Niemców w czasie ofensywy styczniowej 1945 r.

Na wiosnę 1945 r. rozpoczęły się prześladowania i aresztowania żołnierzy AK przez władze komunistyczne. Borowiec znów musiał ukrywać się. Wraz z innymi kolegami wrócił do konspiracji. W czasie jednej z obław UB został ranny. Po tej ostatniej akcji wyjechał na Ziemie Odzyskane do Dzierżoniowa. Brak dokumentów uniemożliwił mu podjęcie tam pracy i wrócił do domu. Jednak dalej musiał się ukrywać. Wkrótce został aresztowany w Bliżynie przez udających partyzantów funkcjonariuszy UB. Przewieziono go do Urzędu Bezpieczeństwa w Skarżysku i trzymano w piwnicy. Po kilku dniach został zabrany do WUBP w Kielcach, gdzie odbyły się pierwsze przesłuchania. Następnie osadzono go w więzieniu na ulicy Zamkowej.

Zdzisław Borowiec po latach tak wspominał swój pobyt w areszcie UB w Skarżysku i w Kielcach:

Najbliższym pociągiem zostałem przewieziony do Urzędu Bezpieczeństwa w Skarżysku. Trzymano mnie w piwnicy, a pilnował strażnik pod drzwiami. Po kilku dniach, w obstawie, przewieziony zostałem pociągiem do Kielc do Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Buczka. Trzymany byłem w piwnicy, w zbiorowej celi z pryczami z desek. Przesłuchania odbywały się w nocy. Powracający z nich więźniowie byli tak skatowani, że trudno było ich wprost poznać. Po pewnym czasie i ja też poszedłem na takie pierwsze, znane już przesłuchanie. Był to tylko wstęp, bo jak się okazało, po przewiezieniu do więzienia w Zamku w Kielcach, nastąpiły dalsze, znane wszystkim, których nie chcę wspominać.

 Siedziałem w celi zbiorowej na pierwszym piętrze, z drzwiami okutymi stalą oraz dodatkowymi kratami. Była to cela dla więźniów politycznych. Cele były duże, bo i więźniów też było dużo. Spaliśmy na słomie na podłodze, pokotem, jeden obok drugiego. Było tak ciasno, że na bok można było przewrócić się tylko na komendę.

Miałem tylko jedno widzenie – z tatą. Powiedział wtedy, że urodziła mi się siostrzyczka Marysia. Pocieszał mnie, że w mojej sprawie, córka stryjka Ignacego pojechała do premiera Osóbki-Morawskiego. Znała ona premiera osobiście, jeszcze ze szkoły. Jej serdeczne zaangażowanie nie przyniosło niestety żadnego skutku.

Naszym głównym zajęciem w więzieniu oprócz oczywiście przesłuchań, była żmudna walka z zastraszająco szerzącym się robactwem. Masowo zgarnialiśmy je z ubrań do butelek”.

Borowiec był jednym z tych więźniów, który nie został uwolniony w akcji rozbicia więzienia przez oddziały dowodzone przez Antoniego Hedę „Szarego”.

W nocy z 4-tego na 5-tego sierpnia 1945 r. grupa szturmowa „SZAREGO”, działając z zaskoczenia, rozbiła kieleckie bramy więzienne. Najpierw uwalniano więźniów z dolnych celi, później, idąc powoli z wielką ostrożnością, wysadzano drzwi i kraty z cel 1-szego piętra. Niestety, trzech ostatnich z braku kostek trotylu już nie udało się otworzyć. Pech chciał, że właśnie w jednej z nich – byłem ja! Gdy już świtało, przez szpary w koszu okna celi, widziałem, jak wyzwalający nas żołnierze opuszczają dziedziniec więzienia”.

W 1946 r. rozpoczęły się procesy sądowe. Zdzisław Borowiec został oskarżony o nielegalne posiadanie broni i napad na żołnierzy sowieckich. Był sądzony dwukrotnie. W pierwszym wyroku dostał dwa lata odosobnienia. Następnie Wojskowy Sąd Garnizonowy z 16 lutego 1946 r. zwiększył mu wymiar kary na pięć lat ciężkiego więzienia.

Z kieleckiego więzienia 4 czerwca 1946 r. został przewieziony do centralnego więzienia w Strzelcach Opolskich. Po amnestii, którą władze ogłosiły po wyborach w 1947 r. wyszedł na wolność.

Po opuszczeniu więzienia wyjechał do Wrocławia. Tutaj skończył szkołę budowlaną i rozpoczął pierwszą pracę jako mistrz murarski w dużym przedsiębiorstwie budowlanym S.P.B. (później WPBP nr 1 we Wrocławiu). Poprzez kolejne awanse osiągnął stanowisko głównego specjalisty działu produkcji w tym zakładzie. W 1948 r. ożenił się z Krystyną Michalską, z którą miał troje dzieci.

Zdzisław Borowiec – z prawej (Źr. foto „Zeszyty Kombatanckie”)

Z moją partyzancką, a później więzienną przeszłością nie łatwo było mi pracować. Stale byłem powoływany na ćwiczenia wojskowe. Nawet w trakcie rozpoczętych wyższych studiów na Politechnice Wrocławskiej było tak samo. Otrzymywane przeze mnie awanse wojskowe, po odbyciu tych ćwiczeń, nie były honorowane przez Komendę W.P.” – wspominał po latach.

W czasach stanu wojennego brał udział wraz z żoną w licznych manifestacjach przeciwko władzy komunistycznej organizowanych we Wrocławiu przez „Solidarność” i „Solidarność Walczącą”. Po jednej z takich manifestacji w 1984 r. zostali oboje aresztowani przez służby bezpieki.

Dopiero po 1990 r. zmieniła się jego sytuacja. Odtąd zaczęto przyznawać mu kolejne stopnie wojskowe, do porucznika włącznie. Podobnie było z odznaczeniami wojennymi i wojskowymi. Pierwsze dwa „Medale Wojska” otrzymał z Londynu wraz z Krzyżem Armii Krajowej. Odznaczany też był wielokrotnie przez polskie władze.

 

Porucznik Zdzisław Borowiec ps. „Krysia” (Źr. foto „Zeszyty Kombatanckie”)

W 1991 r. wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Kielcach został zrehabilitowany. Postanowienie z sierpnia 1991 r. stwierdza nieważność wyroku byłego Wojskowego Sądu Garnizonowego w Kielcach z 16 lutego 1946 r.

Zdzisław Borowiec zmarł 29 lutego 2012 r. Pochowany został z honorami wojskowymi i spoczywa na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu.

Artur Szlufik

Źródło:

Zdzisław Borowiec „Max”, „Krysia”, Wrócić do wspomnień, „Zeszyty Kombatanckie”, R. 20, Nr 55, Warszawa kwiecień-wrzesień 2011, s.2-10.

Ireneusz S. Pietraszek, Komendant „Gryf” i jego żołnierze. Szkice do biografii Pawła Stępnia „Gryfa” (1911-1968). Historia dowodzonych przez niego struktur konspiracyjnych i oddziałów partyzanckich, Kielce 2017.

Dziękujemy dzieciom naszego bohatera p. Grażynie, p. Andrzejowi i p. Grzegorzowi za udostępnione nam materiały o swoim Tacie.