Nylonowe pończochy zdobywane w latach 50-tych na czarnym rynku, później rodzime „stylony” a po rewolucji w modzie w 1968 roku jaką zapoczątkowało pojawienie się minispódniczki- rajstopy, stały się synonimem kobiecości i seksapilu w PRL. Dodatkiem do goździka 8 Marca. Bólem głowy, bo ten element garderoby w tamtych czasach bywał towarem deficytowym i drogim w „drugim obiegu”.
„Oczko” w rajstopie mogło doprowadzić niejedną panią do łez. Od lat 60-tych aż do końca 80-tych w miastach i miasteczkach funkcjonowały jednoosobowe firmy „ratunkowe”- tzw. punkty repasacji pończoch i rajstop. W malutkim, najczęściej wydzielonym sklepowym kąciku, mając do dyspozycji stolik, krzesło, lampę, specjalne igły, niekiedy maszynkę, repasaczka łapała lecące oczka.
Repasacja znaczy naprawę, łatanie. Podnoszenie oczek to dorabianie zniszczonych fragmentów materiału, przy pomocy bardzo cienkich igieł z zapadką, które umożliwiały używanie cieniutkich nici.
Koszt naprawy był ułamkiem kosztu nowych rajstop czy pończoch. Naprawiona odzież oddawana była klientkom w szarych kopertach w wypisanym imieniem i nazwiskiem właścicielki.
Na naszej ekspozycji można zobaczyć maszynkę do repasacji. Została wyprodukowana w warsztacie elektromechanicznym Ludwika Krauze w Warszawie przy ulicy Hożej 1.
Pamiętacie gdzie w Kielcach były takie punkty?