Bójki między narodowcami a socjalistami w województwie kieleckim

W II Rzeczypospolitej bardzo często dochodziło do tarć, bójek, między zwaśnionymi działaczami poszczególnych partii politycznych. Szczególnie agresywni wobec siebie byli narodowcy i socjaliści. Zwolennicy Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Narodowego w woj. kieleckim zakłócali sobie wzajemnie zebrania partyjne, aby dezorganizować sobie nawzajem funkcjonowanie działalności politycznej. Endecy szczególnie 1 maja w „Święto Pracy“ rozbijali pochody, które były organizowane przez lewicę.

Między obydwoma stronnictwami dochodziło do potyczek. W maju 1932 r. w Daleszycach koło Kielc socjaliści zaatakowali ludzi zebranych na wiecu posła Tadeusza Lecha – lidera SN w Miechowie. Celem wystąpienia socjalistów było niedopuszczenie do zadania pytania przez wójta gminy Daleszyce. Ze względu na bójkę wywołaną przez członków i zwolenników PPS policja musiała rozwiązać wiec. Kilka osób zostało ciężko rannych i przewieziono je do szpitala kieleckiego.

Obie zwaśnione strony odnosiły się do siebie wrogo. Henryk Przybylski – jeden z liderów SN w Kielcach, uznał socjalistów za koniunkturalistów, będących pod wpływem rządzącej sanacji. Ponadto stwierdził, że socjaliści domagali się u prezydenta Ignacego Mościckiego stosowania szykan i represji wobec narodowców. Podobne zdanie o endekach mieli liderzy PPS w Kielcach. Bolesław Śliwiński i Jerzy Peller uznali SN za głównego wroga socjalizmu. Twierdzili także, że sanacja realizowała program SN. Przywódcy PPS nakazywali członkom ugrupowania, aby chodzili na zebrania endecji i poddawali krytyce ich politykę oraz rozbijali je.

Członkowie PPS i SN byli agresywni wobec siebie szczególnie w drugiej połowie lat 30-tych. Socjaliści tracąc poparcie wśród polskiego społeczeństwa na rzecz SN po 1936 r., postanowili nie dopuszczać do zebrań endecji. Działacze PPS przychodzili na zebrania narodowców wszczynając awantury, oskarżano liderów SN o zdradę interesów robotniczych. Próbowano przekonać „szeregowych” członków SN, że ich liderzy traktują ich instrumentalnie. Kilka razy w wyniku bójek w lokalach narodowców, musiała interweniować policja. Ciekawe wydarzenie miało miejsce w Kielcach w lutym 1936 r. Dwóch wysłanników PPS miało zadanie rozbicia zebrania SN. Jednak zamiast wznosić okrzyki przeciwko mówcy, poparli postulaty endecji i wstąpili do tej partii.

Socjaliści nie popierali bojkotu handlu żydowskiego, prowadzonego przez SN, dlatego zorganizowali się w tzw. „piątki“. Celem ich było atakowanie pikietujących sklepy żydowskie działaczy SN. Podczas jednej z takich akcji w Kielcach w 1936 r. bojówka socjalistyczna ciężko pobiła, a następnie zraniła nożami dwóch narodowców.

Do tarć między zwolennikami idei narodowej i socjalizmu dochodziło podczas zebrań SN. W marcu 1936 r. w Radomiu podczas zebrania koła Borki-Nowy Świat jeden z „szeregowych” działaczy zarzucił liderom SN w Radomiu, że nawoływali członków do bojkotu i zajść antyżydowskich, a gdy potrzebowali ochrony prawnej przed wymiarem sprawiedliwości, nie mogli liczyć na władze SN. Ta argumentacja w szerszym kontekście nie była prawdziwa, bowiem liderzy endecji pomagali prawnie i finansowo rodzinom i osobom, które straciły swych bliskich po zajściach w Odrzywole, a także udzielili bezpłatnej pomocy prawnej uczestnikom procesu przytyckiego. Być może działacz, który wytoczył wspomniany zarzut wobec SN, rzeczywiście został przez tę partię skrzywdzony. Nie można także wykluczyć, iż w szeregi SN wdarło się kilku lewicowych agitatorów, których celem było rozbicie zebrania. Na potwierdzenie drugiej hipotezy wskazuje podarcie legitymacji członkowskiej przez 20 członków (prawie połowy uczestniczących w spotkaniu) oraz wznoszenie przez nich haseł sławiących socjalizm. Po czym demonstracyjnie opuścili zebranie. Kilku narodowców i socjalistów zostało lekko rannych.

Członkowie SN przejawiali ogromną aktywność i ruchliwość w dniach poprzedzających uroczystości „Święta Pracy”, organizowane 1 maja przez lewicę, jak również starali się nie dopuszczać do urządzania tych manifestacji. Na kilka dni przed 1 maja 1937 r. narodowcy w woj. kieleckim odbywali liczne zebrania członkowskie. Celem spotkań było wywołanie niechęci wśród społeczeństwa polskiego wobec socjalistów i komunistów, jak również czyniono przeszkody w dotarciu do większego grona odbiorców przez organizatorów 1-majowego pochodu. Dla przykładu w 1937 r. narodowcy, będąc odpowiednio przygotowani i poinstruowani przez Zarząd Główny SN, zrywali plakaty informujące o manifestacjach w dniu 1 maja oraz przygotowali kontrakcję, rozwieszając własne plakaty z hasłami, takimi jak: „Komunizm to chleb i praca dla żydów”, „Precz z czerwonym bałaganem żydo-komuny” czy „Tylko ruch narodowy zdławi żydo-komunę”.

W Kielcach 1 maja 1937 r. grupa narodowców udała się na miejsce zbiórki socjalistów, przy siedzibie PPS na Placu Wolności i wznosiła przeciw nim wrogie okrzyki, m.in.: „Precz z żydo-komuną”. W wyniku awantury doszło do starcia, w którym kilku narodowców pobiło się z socjalistami. Do bójek między stronami doszło też w Krzepicach w pow. częstochowskim. Na rynku, gdzie rozpoczynało się zgromadzenie PPS, narodowcy zaczęli gwizdać, po czym socjaliści usiłowali rozpędzić członków SN, a w rezultacie wywiązała się bójka. Ponadto narodowcy zabrali lub zniszczyli sztandary PPS, instrumenty muzyczne oraz gazety. W czasie zajść ucierpiało kilka osób po obu stronach. Spokój został przywrócony dzięki policji. W Częstochowie działacze SN także zaatakowali pochód socjalistyczny. Wiele osób zostało pobitych, socjalistów jak również narodowców. W walkach nie używano tylko gołych pięści, ale także korzystano z kijów, pałek, a nawet bagnetów, dlatego kilka osób zostało poważnie poranionych, a następnie przewieziono je do szpitala częstochowskiego.

Rok później członkowie SN równie solidnie przygotowali się do zakłócenia 1-majowej manifestacji organizowanej przez PPS. „Centrala” stronnictwa wydała zarządzenie skierowane do okręgów, w którym nakazywała członkom SN dowiedzieć się, czy w demonstracjach urządzanych przez socjalistów w danej miejscowości mieli wziąć udział wyłącznie robotnicy polscy czy także przedstawiciele ludności żydowskiej. Gdyby w pochodach uczestniczyli Żydzi, narodowcy mieli obowiązek rozbicia takiego pochodu, natomiast w przypadku przemarszu jedynie robotników polskich, działacze SN mieli tylko przyglądać się uroczystościom. Watro uwzględnić, że 1 maja 1938 r. przypadał w niedzielę, dlatego Polacy ze wszystkich warstw społecznych udawali się na mszę do kościoła. Dla narodowców religijność była istotnie ważna, dlatego środowisko SN dążyło, aby Polacy nie przejmowali idei socjalistycznych, które były w wielu przypadkach sprzeczne z nauką Kościoła. Ważnym czynnikiem kształtującym różny stosunek narodowców do Polaków będących zwolennikami socjalistów i Żydów sprzyjających PPS było zabójstwo księdza Stanisława Streicha w Luboniu dwa miesiące wcześniej, dokonane przez komunistę. Zapewne w szeregach SN podejrzewano, że zbrodni mógł dokonać komunista żydowski, co prawdą nie było, jednak musiało wytworzyć wrogą atmosferę bardziej w stosunku do socjalistów i komunistów żydowskich aniżeli do polskich zwolenników lewicy.

Według powyższych wskazówek narodowcy działali m.in. w Skarżysku, Opocznie, Końskich i Częstochowie. Inaczej sytuacja wyglądała w Kielcach. W stolicy województwa dwie z trzech grup miały się udać na miejsce zbiórki organizowanej przez PPS, a także Bund, aby wznosić antysocjalistyczne okrzyki, a także rozdawano ulotki, które miały przekonać robotników polskich, by nie uczestniczyli w manifestacjach urządzanych przez lewicę. Nie wiadomo, dlaczego Bogdan Białkowski – jeden z liderów SN w Kielcach, nakazał zakłócać przemarsz PPS, skoro polscy i żydowscy socjaliści nie organizowali wspólnie tego wydarzenia, tylko dwa odrębne. Można przypuszczać, że instrukcja ZG nie dotarła do stolicy województwa, albo samowolnie działał według własnego uznania. Marsz socjalistów rozpoczął się na Placu Wolności, po czym miał przejść przez ul. Ewangelicką, Sienkiewicza, Focha (dziś Paderewskiego), 1 maja, Plac Marszałka Piłsudskiego (Rynek). Gdy socjaliści przechodzili obok siedziby narodowców (Plac Wolności 3), członkowie SN urządzili kontrmanifestacje wznosząc antysocjalistyczne okrzyki i śpiewając „Hymn Młodych“ (pieśń SN). Następnie endecy obrzucili socjalistów kamieniami, po czym socjaliści i część komunistów biorących udział w marszu zaatakowała lokal SN. Policja musiała zainterweniować. Podkomisarz Aleksander Zdankiewicz nakazał oddać strzały ostrzegawcze w górę. Jednak w czasie starcia socjalistów z policją jeden robotnik Kazimierz Tomczyk został zastrzelony, a czterech ciężko rannych. Kilku funkcjonariuszy także odniosło ciężkie rany ponieważ socjaliści odpowiedzieli atakiem, używając kamieni, lasek, a nawet noży. W wyniku bójki do jakiej doszło pomiędzy narodowcami, a socjalistami, cztery osoby były ciężko pobite, kilkunastu po obydwu stronach zostało lekko rannych. Socjaliści z kolei zdemolowali lokal SN. Po tych wydarzeniach policja aresztowała 18 osób. Za zniszczenie lokalu narodowców, kilku członków PPS zostało za ten czyn skazanych przez sąd na karę 6 miesięcy więzienia.

Socjaliści i narodowcy w okresie międzywojennym ze względu na odmienne poglądy nie darzyli się sympatią. Dlatego przeszkadzali w organizowaniu spotkań partyjnych. Obydwie zwaśnione strony prowokowały bójki między sobą. Narodowcy szczególnie starali się nie dopuszczać do pochodów 1-majowych, organizowanych przez socjalistów.

 

 Literatura

1. J. Hatys, S. Iwaniak, Z dziejów ruchu robotniczego na Kielecczyźnie w latach 1918-1939, [w:] Z dziejów Ziemi Kieleckiej 1918-1944, Warszawa 1972

2. Kielce przez stulecia, Kielce 2014

3. J. Ławnik, Działalność PPS w województwie kieleckim w latach 1918-1939, część 2, Kielce 2003

4. J. Naumiuk, Robotnicze Kielce 1918-1939, Łódź 1972

5. Ł. Ospara, Stronnictwo Narodowe w województwie kieleckim w latach 1928-1939, Kielce 2022 (nieopublikowana rozprawa doktorska)

 Łukasz Ospara

 

Antysocjalistyczne ulotki SN rozrzucane na terenie Kielc :