Życie ks. Henryka Peszki przypada na czasy bardzo burzliwe. Mimo ciężkich doświadczeń z okresu II wojny światowej i lat komunizmu jego postawę można określić jako niezłomną. Aresztowanie przez Niemców na początku wojny nie załamało go, wręcz przeciwnie to on podnosił na duchu innych głosząc patriotyczne kazania, pomagając uchodźcom, działając w konspiracji, troską obejmując wychowanie młodzieży w czasie wojny, aby nie uległa demoralizacji. Po wojnie, mimo wielu szykan i pobytu w więzieniu, nie udało się władzy komunistycznej go złamać.
Ks. Henryk Peszko urodził się 29 listopada 1910 r. w Kraczkowej w powiecie łańcuckim w zaborze austriackim. Po ukończeniu gimnazjum łańcuckiego wstąpił w 1932 r. do Seminarium Duchownego w Kielcach. Święcenia prezbiteriatu uzyskał pięć lat później. Został wikariuszem w parafii Błogosławionego Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie. Po wybuchu II wojny światowej, na początku września, Niemcy zatrzymali go jako zakładnika. Przebywał w magistracie wraz z innym aresztowanymi osobami przez 10 dni. Na początku 1940 r. został przeniesiony na parafię w Busku Zdroju, gdzie oprócz pracy duszpasterskiej prowadził działalność konspiracyjną. W czerwcu 1940 r. został zaprzysiężony w Związku Walki Zbrojnej. Jako kapelan uczestniczył w odprawach, w zbieraniu meldunków o ruchach wojsk niemieckich. Jego działalność w konspiracji była prowadzona za zgodą i wiedzą bp. Czesława Kaczmarka. Ponieważ księdzem zaangażowanym w pracę duszpasterską, ratowanie ludzi i pomoc uchodźcom z Wielkopolski zaczęły interesować się władze niemieckie, biskup podjął decyzję o przeniesieniu go na wikariat parafii katedralnej w Kielcach.
Tu również włączył się w działalność konspiracyjną, pełniąc funkcję łącznika biskupa z oddziałami AK. „W maju 1944r. powiadomiono mnie, że u mnie będzie się mieścić skrzynka alarmowa dowództwa okręgu i skontaktowano mnie z łączniczką, która w razie potrzeby będzie w bliskim kontakcie ze mną”. W sierpniu 1944 r. został mianowany kapelanem w stopniu kapitana w 4. Pułku Piechoty Legionów AK. Przeszedł szlak bojowy podczas akcji „Burza” od bitwy pod Antoniowem, Radkowem, Lipnem, Radoszycami i Mniowem. Ostatnie miesiące okupacji niemieckiej spędził w kilku parafiach ukrywając się przed Niemcami. W styczniu 1945r. został awansowany do stopnia majora oraz odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari V klasy i Krzyżem Walecznych.
Po wojnie wrócił do parafii katedralnej. Pod koniec 1945 r. powierzono mu obowiązki moderatora Solidacji Mariańskiej Pań w Kielcach oraz notariusza kurii diecezjalnej. W obawie przed aresztowaniem przez władze komunistyczne otrzymał formalny urlop podczas którego wyjechał na dolny Śląsk, gdzie pracował w Administraturze Apostolskiej. Do parafii katedralnej wrócił w styczniu 1949r. pełnił m.in. funkcję sędziego prosynodalnego przy sądzie biskupim, ukończył również studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wtedy Urząd Bezpieczeństwa podjął też nieudaną próbę zwerbowania księdza.
Kielce na początku lat 50-tych stały się poligonem dla komunistów. Tutaj testowano metody działania do rozprawy z kościołem katolickim. Preludium do tych wydarzeń był krakowski proces wikariuszy z Wolbromia ks. Oborskiego i Gadomskiego w styczniu 1951 r. W czasie procesu prokurator zażądał dla oskarżonych najwyższego wymiaru kary oraz zaatakował władzę kościelną w osobie bp. Czesława Kaczmarka. Domagał się ostrych środków karnych w stosunku do biskupa i jego otoczenia.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. 20 stycznia 1951r. został aresztowany bp. Czesław Kaczmarek, a zaraz po nim ks. Jan Jaroszewicz i ks. Mieczysław Połoska. Latem aresztowano ks. Szczepana Sobalkowskiego, rektora Seminarium Duchownego, ks. Władysława Widłaka prokuratora Seminarium, ks. Józefa Dąbrowskiego kapelana biskupiego, ks. Franciszka Tomczyka, proboszcza parafii Chrystusa Króla na Baranówku, ks. Piotra Banacha proboszcza ze Stopnicy, a 7 września ks. kanonika Jana Danilewicza. Wśród aresztowanych znalazły się również osoby świeckie: stomatolog biskupi Hipolit Modrzejewski, Jana Brożka kościelny z katedry, adwokat Jan Wrzeszcz i Jan Archita.
12 stycznia 1952 r. aresztowano ks. Henryka Peszkę i proboszcza parafii katedralnej w Kielcach ks. Romana Zelkę. W swoich wspomnieniach tak opisuje ten dzień: „Po kolacji –tego dnia – Spożytej w [Wyższym] Seminarium Duchownym, po odśpiewaniu kilku kolęd, powróciłem do mieszkania przy ul. Czerwonego Krzyża7 m.7. Byłem trochę zmęczony i o godz. 21 położyłem się do łóżka; naraz usłyszałem ostre pukanie do drzwi i na zapytanie kto tam, odpowiedziano mi: przedstawiciele władz bezpieczeństwa. Otwarłem do mieszkania weszło czterech mężczyzn. Jeden z nich wyjął legitymację tajnej policji. Kpt. Kędziora z grupy operacyjnej Ministerstwa Bezpieczeństwa [Publicznego] z Warszawy. Oświadczono mi, że jestem zatrzymany i polecono bym się ubrał. Zacząłem się powoli ubierać. Jeden z ubowców pilnował mnie na każdym kroku. Po ubraniu polecono mi, bym się udał z nimi. Klucz do mieszkania polecono mi zabrać z sobą. Wyszedłem w otoczeniu tych osobników. N. a dole już czekał samochód, którym zawieziono mnie na komendę WUB[P]. Tu wprowadzono mnie do pokoju, do którego wkrótce wszedł jakiś pułkownik UB i zaczął mnie indagować na temat jakiejś broni, która przeze mnie miała być ukryta w katedrze. Jeżeli się do tego przyznam i wskażę miejsce ukrycia broni – to – według oświadczenia tego pułkownika zostanę wymanewrowany z całej sprawy. Oświadczyłem tym panom: nie wiem o czym mówią , a mowa ich jest dla mnie jakimś alfabetem, którego nie rozumiem”.
Ks. Peszko w swoich niedawno opublikowanych w całości wspomnieniach szczegółowo opisuje pobyt w mokotowskim więzieniu, a także metody przesłuchań jakie wobec niego stosowano. Trafnie ocenił motywy aresztowania: „W krótkim czasie zorientowałem się, że sprawa kielecka biskupa Kaczmarka i innych księży w takim kierunku była ustawiana. Mnie usiłowano dopasować do całości, a ponieważ w czasie wojny pracowałem w konspiracji, więc podejrzenie, że w całym zespole kapłanów kieleckich pełniłem funkcję głównego konspiratora, a następnie przygotowywałem broń dla organizacji, dysponowałem tajną radiostacją, a w konsekwencji byłem powiązany z obcymi ośrodkami wywiadowczymi i za tę usługę otrzymywałem dewizy.”
Ks. Peszko nie dał się wmanewrować w proces ks. bp. Czesława Kaczmarka. Nie przyznał się do czynów, które próbowali mu wmówić oficerowie śledczy. Pomimo ciągłych przesłuchań w dzień i w nocy, rewizji, a także początkowo osadzenia z oficerem gestapo w jednej celi nie udało się go złamać. : „Śledztwo moje (…) stawało się bardzo intensywne, wyczerpywało moje siły, tym bardziej, że zaraz na początku urządzono mi pięciodniowy „kołowrotek” – czyli tzw. Śledztwo bez przerwy dzień i noc. Odprowadzano mnie do celi tylko na posiłek i umycie się, i znowu z powrotem. Zmieniali się tzw. Śledzie – a ja bez przerwy na stołku. Stawiano pytanie i czekano na odpowiedź-a to szpiegostw, a to dolary, a to broń, a to organizacje podziemne, a to moje kontakty z aresztowanymi księżmi i tak w kółko. (…) Nic w tym czasie ode mnie nie osiągnięto, zaprzeczyłem wszystkim zarzutom.” Ponieważ śledztwo nie przynosiło oczekiwanych przez funkcjonariuszy UB rezultatów postanowiono skonfrontować ks. Peszkę z ks. Widłakiem. Podczas widzenia ten ostatni zalecił ks. Peszce, aby na polecenie bp. Kaczmarka, oddał schowaną broń. Odpowiedź ks. Peszki była prosta: „nie wiem kim pan jest, ale to co pan mówi jest fałszem i nie ma nic wspólnego z moją osobą”.
Kolejne intensywne przesłuchania miały miejsce przez cały sierpień 1953 r., tuż przed rozpoczęciem procesu biskupa Czesława Kaczmarka. Liczono, że załamanie ks. Peszki i przyznanie do winy wzmocniłoby linię oskarżenia w czasie procesu. Mimo codziennych, a często i nocnych przesłuchań, nie udało się uzyskać obciążających zeznań. Już po zakończeniu procesu bp. Kaczmarka próbowano jeszcze dwukrotnie konfrontować ks. Peszkę z ks. Romualdem Błaszczakiewiczem i ks. Romanem Zelkiem, ale z tych konfrontacji również nic nie wyszło. Ks. Henryk Peszko został zwolniony 9 lutego 1955r., po ponad 3 latach więzienia. Tego samego dnia na wolność wyszedł ks. Zelko.
Po powrocie do parafii katedralnej wrócił do swoich obowiązków. Został radcą kurii, w 1961 r. został mianowany kanclerzem kurii, a w marcu 1967r. otrzymał godność kanonika gremialnego kieleckiej kapituły katedralnej. Ksiądz Peszko uczestniczył w uroczystościach kombatanckich m.in. w Michniowie w 1978 r. Spotykał się z wieloma żołnierzami AK. Protestował w 1985 r. z powodu szkalowania przez prasę komunistyczną nieżyjącego bp Kaczmarka. Cały czas był inwigilowany przez służbę bezpieczeństwa . „Dane z SB z 1963 r. podawały pseudonimy i numery rejestracyjne szesnastu tajnych współpracowników i kontaktów obywatelskich – w języku funkcjonariuszy bezpieczeństwa – „posiadających dotarcie do figuranta” (…) Informacje czerpano także z podsłuchów telefonicznych (PT), podsłuchów w mieszkaniach – pokojach (PP), perlustracji korespondencji (W), danych operacyjnych pionu B, funkcjonującego w strukturze KW MO (WUSW) w Kielcach.”
KS. Henryk Peszko zmarł 9 czerwca 1988r. w szpitalu w Czerwonej Górze koło Kielc i został pochowany na cmentarzu Starym. I jak piszą autorzy w biografii księdza: „Był wielkim patriotą. Człowiekiem wrażliwym, tolerancyjnym, zaangażowanym w sprawy kościoła.(…) Pozostał w pamięci licznej rodziny jako autorytet i wzorzec do naśladowania w zakresie umiłowania ojczyzny, wiary w Boga i człowieka”.
Ewa Działowska
Źródła:
Ks. H. Peszko, A droga była niełatwa… Wspomnienia kieleckiego duchownego z lat 1910-1955. Wstęp i opracowanie Ryszard Gryz i Karolina Święcich. Kielce – Warszawa 2022.
Ks. D. Wojciechowski, Księża niezłomni. Diecezja Kielecka, Włoszczowa – Kurzelów 2011
J. Śledzianowski, Ksiądz Czesław Kaczmarek biskup kielecki 1895 – 1963, Kielce 2008