„Człowiek jest tyle wart, ile uczyni dla drugiego”- mawiał prof. Julian Aleksandrowicz. Przeżycia wojenne, trzy lata spędzone w getcie, spowodowały, że do każdej sprawy podchodził z dużą wyrozumiałością i empatią.
Urodził się 20 sierpnia 1908 r. w Krakowie. Pochodził z rodziny żydowskiej. Był synem Józefa i Zofii ze Schneidów.
W 1933 r. uzyskał tytuł doktora medycyny wydziału lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jeszcze w 1934 r. odbył roczne przeszkolenie wojskowe przewidziane dla lekarzy w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Warszawie. Praktykę oficerską odbył w III batalionie 12 pułku Piechoty w Wadowicach. W sierpniu 1939 r. doktor medycyny Julian Aleksandrowicz został zmobilizowany do służby wojskowej.
Przed II wojną światową w wojsku polskim licznie służyli Żydzi, objęci zarówno obowiązkiem powszechnej służby wojskowej oraz jako żołnierze i oficerowie służby stałej. Brali udział w walkach przeciwko Niemcom podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r. Wśród nich znaleźli się zarówno zmobilizowani rezerwiści jak i ochotnicy.
Po wybuchu wojny dr Aleksandrowicz został przydzielony do 72. Pułku Piechoty, biorąc czynny udział w walkach w 1939 r. Dostał się do niewoli i obozu jenieckiego, skąd udało mu się uciec do Krakowa w styczniu 1940 r.
W 1941 r. z żoną i synkiem Jerzym znalazł się w krakowskim getcie, gdzie zorganizował mały szpital i nim kierował. W swoich wspomnieniach przyznał, że właśnie wtedy nauczył się największej życiowej mądrości: „jako ludzie podlegamy nie tylko ewolucji logicznej, jak każde zwierzę, ale ludźmi prawdziwymi stajemy się właśnie w toku ewolucji kulturowej na zasadzie własnych przemyśleń, perspektyw, refleksji”.
W czasie likwidacji getta udało mu się uciec z rodziną kanałami na aryjską stronę dzięki pomocy dr Ludwika Żurawskiego. Ukrywali się w mieszkaniu prof. Andrzeja Stopki, malarza, scenografa i grafika, który w czasie okupacji niemieckiej pomagał Żydom w krakowskim getcie.
Dowództwo Armii Krajowej przeniosło go wiosną 1944 r. do swoich leśnych oddziałów działających na terenie Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK „Jodła”, gdzie przyjął pseudonim „Twardy”. Był w oddziale partyzanckim Kazimierza Aleksandrowicza ps. „Huragan”, gdzie zorganizował pomoc medyczną. Zaprojektował sanitarny opancerzony pojazd z rozsuwaną podłogą do ewakuacji rannych z pola bitwy.
Swoje życie w partyzantce tak wspominał: „Odtąd dni toczyły się rozmaicie, życie było mieszaniną sielanki i grozy, beztroskiego lenistwa i mordęgi, walki i odpoczynku. Opatrywałem rany ludziom , z którymi jeszcze wczoraj się spierałem. Poznawałem nowych, wartościowych, interesujących towarzyszy, których nazajutrz żegnałem na zawsze. Ale jedno wielkie uczucie nie opuszczało mnie, najpiękniejsze i najbardziej ludzkie: poczucie wolności. Miałem świadomość tego, że moje życie jest w moich własnych rękach, że ja sam nim dysponuje – nie wróg. Że zginąć mogę tylko w walce, a nie jak bezbronna istota, zdana na łaskę losu. Poczucie odzyskanej ludzkiej godności na drodze, którą z pomocą Prawdziwych Ludzi sam wywalczyłem, było rekompensatą wczorajszych upokorzeń. Znów jestem żołnierzem, ale o jakżeż zwielokrotnionej świadomości mej służby, mej roli społecznej – niż onego września 1939 roku”.
W korpusie „Jodła” organizował służbę sanitarną. Witold Hanusz ps. „Vir” był wówczas jednym z partyzantów objętych jego opieką medyczną i nie mógł się nadziwić, jak udało się doktorowi „Twardemu” w prymitywnych warunkach, w czasie pobytu w leśnych oddziałach partyzanckich wszystkim towarzyszom broni oznaczyć grupę krwi, co było bardzo ważne w przypadku odniesionych ran i konieczności przeprowadzenia natychmiastowej operacji.
Oprócz służby medycznej por. „Twardy” brał czynny udział w walkach na Kielecczyźnie. Uczestniczył w akcji „Burza” jako żołnierz i lekarz 3. pp Leg. AK. Walczył między innymi w bitwie pod Ciechostowicami koło Szydłowca.
Wspomnienia z tego czasu zawarł w książce pt. „Kartki z dziennika doktora Twardego”. Pisał tam: „ Ocalałem kilka razy w sytuacjach indywidualnego zagrożenia, w których zgodnie z zasadami logiki nie miałem prawa ocaleć. Poczucie „darowanych” dodatkowych lat życia uświadomiło mi, że sensu istnienia należy poszukać w życiu dla innych”.
Po zakończeniu wojny podjął pracę jako asystent Kliniki Chorób Wewnętrznych w Krakowie. W 1950 r. organizował III Klinikę Chorób Wewnętrznych przekształconą później w Klinikę Hematologii, którą kierował przez 28 lat. W 1956 roku otrzymał tytuł naukowy profesora zwyczajnego.
Był wieloletnim przyjacielem i lekarzem utalentowanej poetki Haliny Poświatowskiej. Dzięki jego staraniom mogła wyjechać na ratującą jej życie operację serca do USA, co przedłużyło jej życie o 10 lat.
Zdjęcie Haliny Poświatowskiej zrobione przez Juliana Aleksandrowicza (Źr.https://www.facebook.com/poezja.leczy.rany/photos/a.457450634633163/1382531328791751/)
Major „Twardy” był odznaczony: Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Zasługi z Mieczami i innymi odznaczeniami wojskowymi.
Napisał wiele książek z pogranicza medycyny i filozofii, m.in.: „Nie ma nieuleczalnie chorych”, „Sumienie ekologiczne”, „Wszechstronna nadzieja”, „Kuchnia i medycyna”, „Wiedza stwarza nadzieję”, „U progu medycyny jutra”.
Profesor Julian Aleksandrowicz zmarł 18 października 1988 r. w Krakowie i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.
Jest jedynym człowiekiem, którego imieniem nazwano w Krakowie dwie ulice: jedna „Doktora Twardego”, a druga „Juliana Aleksandrowicza”.
Pod koniec lat osiemdziesiątych XX w. został wybity medal upamiętniający Juliana Aleksandrowicza z napisem na rewersie „Nie odbieraj nadziei bliźniemu swemu”.
Magdalena Osipowicz
Źródło: Julian Aleksandrowicz, Kartki z dziennika doktora Twardego, Kraków 2001.